środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 8


„Endy”
 Byłam mega zadowolona. Nie wiedziałam nawet, że ze mnie taka wspaniała stylistka. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś program muzyczny. Właśnie leciała piosenka Eda Sheeran’a „Give me Lve”. Przy niej zawsze wracały wspomnienia. Zamknęłam swoje oczy i odpłynęłam w krainę przeszłości…
    Siedziałam razem z tatą-był wysokim, szczupłym mężczyzną o ciemnych włosach i brązowych oczach. Siedzieliśmy na jednej z pięciu ławek w naszym ulubionym polskim parku. Miałam wtedy siedem lat. Obok nas stał wózek z moim nowonarodzonym braciszkiem, do którego podeszłam i objęłam jego kruchy, a zarazem malutki nadgarstek. Tata podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił
-Natalia jesteś jeszcze malutka, ale obiecaj mi coś…
- Tak tato?
- Kiedyś gdy będziesz dorosła obiecaj, że bez względu na okoliczności staraj się spełniać swoje marzenia tylko pamiętaj o jednym…. Nie zapominaj o najbliższych. Obiecujesz?
- Obiecuję…
Pocałował mnie w czoło i usiadł z powrotem na ławkę…
Otworzyłam oczy i piosenka się skończyła. Dużo osób pewnie by pomyślało, że taka mała dziewczynka nie będzie pamiętać co obiecała i tak zrobi swoje. Tu właśnie się by się zmylili! Byłam bardzo mądrym jak na swój wiek dzieckiem. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Zapomniałam o rodzinie…. Odkąd jestem w Londynie nie zadzwoniłam do nich ani razu. Podniosłam się z kanapy i poszłam na górę do swojego pokoju. Telefon leżał na moim łóżku. Podniosłam go szybko i zauważyłam mam aż trzy połączenia nieodebrane od … zaraz Nialla! Postanowiłam oddzwonić, bo byłoby to nie miło z mojej strony jakby tego nie zrobiła
- Tak?- usłyszałam jego ciepły głos w słuchawce
- Hej Niall! Dzwoniłeś, a ja nie odebrałam bo byłam na dole , przepraszam…. Coś się stało?
- Nie w sumie to nic takiego. Dzwoniłem w sprawie tego kina, pamiętasz?
 -Kurczę zapomniałam!- Uderzyłam się lekko w czoło
- No ok, tak myślałem haha. Wpadłem na pomysł, że może wpadłbym do Ciebie i obejrzelibyśmy coś, ale w domu, co ty na to ?
- Idealnie!
- Będę za 20 minut, pa!
- Pa!
Rozłączyłam się, położyłam się na łóżku i przekręciłam się na lewy bok. Patrząc pusto w dal zobaczyłam zdjęcie, a mianowicie fotografię mojego taty. Wzięłam je do ręki i popatrzyłam w jego oczy. Były puste. Nagle wróciły kolejne  wspomnienia...
   Szpital. Szare ściany. Miałam wtedy jedenaście lat. Pokój  był niewielki i mieścił tylko dwa łóżka. Kiedy się do niego wchodziło  było zimno i sprawiał wrażenie raczej kostnicy niż pokoju szpitalnego. Na łóżkach leżała białoszara pościel, a w całym pomieszczeniu rozprzestrzeniał się dziwny zapach typowy dla szpitali. Leżałam z tatą na łóżku i rozwiązywaliśmy krzyżówki. Był silny, nie wyglądał na chorego. Nagle weszła pielęgniarka i zaczęła przeganiać mnie z łóżka. Szybko stanęłam obok i patrzyłam jak podłącza kroplówkę  tacie i podaje mu leki. Kiedy wyszła tata zwrócił się do mnie, a mi po policzku spłynęły łzy
- Córcia chodź do mnie- Bez słowa podeszłam do niego, położyłam się obok i mocno przytuliłam- Będzie dobrze… .obiecuję…..- przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło. Po moich policzkach płynęły gorzkie łzy….
Otworzyłam oczy i obraz znikł jak bańka mydlana. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Nadal trzymając fotografię w ręce. Spojrzałam na nią i rzekłam
- Będzie dobrze….obiecałeś! I co!?- krzyczałam.-  Nie jest dobrze ! Nigdy nie będzie!- rzuciłam zdjęciem o podłogę. Podbiegłam do komody, gdzie stało więcej zdjęć mojej wesołej i wtedy jeszcze pełnej nadziei rodzinki. Jednym ruchem ręki zrzuciłam całą zawartość, która stała na szafce i po chwili było słychać dźwięk tłukącego się szkła. Nadal mocno płacząc zaczęłam szarpać swoją koszulkę przy czym krzyczałam z wielkim wyrzutem i prośbami o pomoc. Nikt tego nie słyszał. Byłam sama. Mocno upadłam na kolana chowając twarz w dłoniach.  Czułam ogromne wyrzuty sumienia, przez to co teraz zrobiłam. Nie miałam pojęcia co się ze mną stało i ogólnie co się dzieje. Głowa mnie rozbolała, oczy miałam zaczerwienione, a w pokoju panował istny chaos. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie myśląc i nie patrząc jak wyglądam zbiegłam na dół. Przez to, że okropnie zaniosłam się od płaczu nie mogłam wyrównać oddechu. Otworzyłam drzwi.
- M-mój B-boże Niall!- wymamrotałam….

Uff jakoś poszło ! Hahaha kocham Was i dlatego taki krótki <3 Wiem znów nawaliłam mówiąc, że będzie w wcześniej ale nie dałam rady.... za dużo się dzieje ostatnio u mnie w domu. Święta chciałam spędzić spokojnie więc nie pisałam, ale dziś już musiałam coś napisać :) No jak u was? U mnie było skromnie ale rodzinnie :) Teraz rozdziały będą pojawiać się rzadziej (4-6 dni) bo od nowego roku biorę się za naukę, realizowanie marzeń i postanowień :D Następny rozdział postaram się dodać szybko bo ten był krótki :D Dziś są urodziny Jade ! (LM) Kochana sto lat sto lat <3 hahah Ok do zobaczenia :D

12 komentarzy= następny rozdział
Buziaki 
Natallie <3

PS. Wchodźcie na bloga ! Zaczyna się ciekawie :)   http://www.story-all-i-want-is-you.blogspot.com/

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 7

Następnego dnia, a raczej dzisiaj obudziłam się przed południem tak między 11:40,a 12:OO. Podeszłam do szafy i wzięłam pierwszy lepszy dres, bo przecież nie będę paradować w piżamie przed chłopakami. Kolejne parę minut zajęło mi lekkie wyszykowanie się w łazience. Gotowa zeszłam na dół i zobaczyłam samą Jass siedzącą przed TV. Wszystko było posprzątane i poukładane na swoim miejscu
- Hej! Nie śpisz już? Gdzie chłopaki?- każde pytanie wypowiedziałam dość szybko, przeskoczyłam przez kanapę  poczym na niej usiadłam
- Myślałam, że będziesz dłużej spała. Chłopaki już z samego rana poszli.
- To oni wstali?
- Znaczy Harry ich obudził i nie obyło się bez marudzenia. Próbowałam ich parę razy powstrzymać, ale nie dali się namówić na dłuższy pobyt
- To szkoda- zrobiłam smutna minkę poczym z lekką ciekawością zapytałam-  Masz jakieś palny na dziś?
- Tak, idę z Harry…-zawachała się i spojrzała na mnie. Myślę, że chyba wiem o co chodzi- na randkę- dokończyła. Tak ! Wiedziałam!
-  Ej opowiadaj wszystko od początku. Chcę wiedzieć jak to się stało, że Cię zaprosił.
Poprawiłam się na kanapie, a Jass zaczęło wszystko opowiadać. Nie ukrywała swojego podekscytowania i po jakimś czasie chyba sama nie wiedziała oczy mówi. Dowiedziałam się, że jest umówiona na 19 i musi wyglądać pięknie.
- Jass! Chyba czas się tobą zająć!
- Ale jest dopiero pół do pierwszej, mamy tyle czasu.
- Nie marudź tylko jazda na górę wziąć długą kąpiel, a ja w tym czasie poszukam idealnej kreacji na dziś wieczór specjalnie dla Ciebie!
Jass przekręciła oczami i pobiegłyśmy na górę. Ona do łazienki, a ja do jej  szafy. Przeszukałam całą jej zawartość i nic tam takiego nie było. Może i miała parę ładnych rzeczy, ale nie nadawały się na taką okazje. Kiedy straciłam kompletnie nadzieję, że znajdę coś dobrego, wtedy przypomniałam sobie o swojej starej sukience. Wybiegłam szybko z pokoju Jass i rzuciłam się w stronę swojego, a następnie do szafy. Otworzyłam i dokładnie przeszukałam ….Jest!

Wróciłam do pokoju siostry trzymając strój za swoimi plecami. Jassie siedziała na stołku przy swojej toaletce wycierając mokre włosy ręcznikiem
- Co tam masz?- zapytała
- To niespodzianka- odpowiedziałam jej szybko i odłożyłam zawiniętą w torbe sukienkę na łóżko, poczym wróciłam do Jass- Ok. teraz wysuszę i uczeszę Ci włosy, a potem Cię umaluję
- Endy nie musisz…
Nic już nie mówiąc odwróciłam ją tyłem do siebie i zaczęłam rozczesywać jej długie ciemno blond włosy. Po chwili zaczęłam je suszyć. Ciepły strumień powietrza szybko doprowadził jej czuprynę do ładu. Sięgnęłam po lokówkę, która leżała na dolnej półce w toaletce i lekko podkręciłam jej pasma włosów. Na sam koniec umalowałam ją bardzo delikatnie, czyli oczy podkreśliłam czarną kredką i pomalowałam jej rzęsy, a na usta nałożyłam  niewielką ilość pomatki w kolorze jasnej czerwieni. W końcu przyszedł czas na sukienkę. Wręczyłam jej torbę i lekko pchnęłam w stronę łazienki. Usiadłam na  jej łóżku i wyjęłam swój telefon… no tak przecież dziś miałam iść z Niallem do kina! Napisałam mu sms’a, że nie dam rady, ale on może wpaść do mnie około 20. Nie czekałam długo i odpisał, że się zgadza.
- I jak?- Jassie wyszła z łazienki i obróciła się wokół własnej osi
Odjęło mi mowę! Wyglądała cudownie niczym księżniczka z bajek, które oglądałam kiedy miałam 5 lat. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi , zbiegłam szybko by otworzyć
- O! Harry… nareszcie!

„ Harry”
Nie zdążyłem nic powiedzieć , bo Endy natychmiast pociągnęła mnie za rękę w stronę salonu gdzie po chwili stałem już sam, ponieważ blondyna pobiegła na górę. W głowie powtarzałem sobie cały scenariusz jaki zaplanowałem na dzisiejszy wieczór, co mam mówić i robić.
- Gotowy?- usłyszałem za sobą głos Endeslly i natychmiast się odwróciłem. Na schodach ukazała mi się piękna Jassie. Z jej włosów układały się delikatne loki, które mimowolnie opadały na jej chude i smukłe ramiona Ubrana była w śliczną ciemno zieloną sukienkę z czarnymi koronkami i wstawkami po bokach. Była dziewczyną nie za wysoką, ale też nie niską więc byłem pewny, że skusi się na założenie szpilek jednak Jass zdecydowała nałożyć czarne baletki, które dodawały jej uroku i delikatności. Byłem tak w nią wpatrzony, że nie zorientowałem się, że stoi już obok  mnie
- Harry, obudź się- poczułem jej dłoń na moim ramieniu- chyba nie wyglądam aż tak źle?
- Wyglądasz pięknie- na jej ślicznej buźce pojawił się lekki rumieniec. Podałem jej swoją dłoń- Chodźmy już.
Wyszliśmy z jej domu i po chwili byliśmy już przed moim autem. Otworzyłem jej drzwi i sam zaraz wsiadłem. Jadać przez jakieś 20 minut Jass cały czas podziwiała widoki zza okna samochodu, a po jakiś 30 minutach byliśmy już na miejscu. Mianowicie nad jeziorem!
- Jak tu pięknie…- Jassie wyszła z samochodu i swój wzrok skierowała ku wodzie. Na rozprzestrzeniał się zapach drzew, a w głębi lasu było słychać śpiew ptaków. Na wprost od auta było widać jezioro i zachodzące już słońce. W między czasie wyjąłem koc i koszyk piknikowy, a następnie poszedłem z Jass na plaże. Razem przygotowaliśmy piknik i zajadaliśmy przekąski. Przez cały wieczór rozmawialiśmy tak naprawdę o wszystkim. Ta dziewczyna mimo, że na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko u niej idealnie to tak naprawdę nie jest. Jassie żyje 5 lat w rozbitej rodzinie. Jej tata zostawił jej mamę dla kobiety o 10 lat młodszej od niego, która podobno tańczy w klubach nocnych. Zielonooka ma także trójkę braci, dwóch młodszych- Jimmi’ego i Alexa, i jednego starszego- Josha. Jimmy od małego choruje na astmę i cukrzycę. Jassie zawsze musiała zajmować się nim gdy jej tata ich zostawił, bo jej mam wpadła w depresje. Kto by pomyślał, ze tak młoda dziewczyna miała tyle na głowie.  Rozmawialiśmy dobrą godzinę ,a potem postanowiliśmy się udać na spacer w świetle tych drobnych gwiazd na niebie, a po wszystkim postanowiliśmy wrócić już do domu.



Witam wszystkich ponownie! Kurczę mam nadzieję, że sie podoba rozdział ? Dziś robiłam porządki w swoim pokoju i jestem wyczerpana. Dawno nic nie dodawałam bo jak już wspomniałam we wcześniejszym poście miałam karę xD Nie, nie byłam nie grzeczna :) Ok tak krótko(chyba) dzisiaj, ale jutro już następny i przewiduję też rozdział w niedziele + zaśpiewam wam jakąś świąteczną piosenkę i wam ją tu pokaże hahah jestem szalona :) Ok to tyle z mojej strony jak na razie :D

10 komentarzy i dam rozdział następny :)
Wybaczcie chcę widzieć jakiś rezultat mojej ciężkiej pracy, ale wiem, że dacie radę 
Pozdrawiam 
Natallie <3

czwartek, 13 grudnia 2012

WAŻNE! WAŻNE! WAŻNE!

Moi kochani dziś pojawiam się ze smutną wiadomością! Nie pisałam dawno, a powodem tego była zwykła kara, która nadal trwa i będzie trwać do wtorku(18.12) Więc wybaczcie mi tą nie obecność i mam nadzieje, że nie przestaniecie czytać mojego bloga
Własnie pisząc do was tą wiadomość łamię zakaz i dużo nie będę tu pisać. Chciałabym abyście w komentarzach napisali czy będziecie dalej to czytać, dacie mi jakieś propozycje lub co chcecie wprowadzić do historii u być może to wykorzystam. Tak więc to tyle z mojej strony :)
Całuje i pozdrawiam
Natallie<3

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 6


      Miałam łzy w oczach . Tak drobne słowa, a sprawiły tyle radości i szczęścia! Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, bo zawsze są dobre i złe strony i to znane wszystkim „ale”. W tej „sytuacji” lepszą stroną było to, że zostałam zauważone przez takiego chłopaka jak Styles. Taka zwykła dziewczyna, która przyjechała do cioci poznaje sławnego chłopaka, a on prosi ją o randkę! Jednak ja w tym sławnym chłopaku widziałam normalnego nastolatka cieszącego się życiem i spełniającego swoje marzenia. Świadomość, że przez to jedno spotkanie mogę przez chwilę poczuć się jak prawdziwa księżniczka sprawiała lekki dreszcz no, ale przecież jest ta zła strona i to okropne ale! Właśnie, mogę się poczuć ale tylko przez chwilę , TYLKO! I co dalej? Będę potem płakać nocami i dostawać wiadomości jak bardzo go skrzywdziłam?
- Jassie to jak ?- Harry wyrwał mnie z tych okropnych myśli
- Nie wiem co powiedzieć…
- Zgódź się.- Czy on naprawdę myśli że to takie łatwe?
- Znasz mnie od dwóch dni nie uważasz, że to trochę za wcześnie ?
- Jass wysłuchaj mnie- Chłopak objął mój kruchy nadgarstek i spojrzał w głęboko w oczy- Co z tego ile się znamy? Cieszę się, że Cię poznałem, a dzisiejszy spacer udowodnił to co o tobie myślałem. Od samego początku wydawałaś się wyjątkowa i nadzwyczajna po prostu inna niż wszystkie, a dziś udowodniłaś to i pragnę spędzać z Tobą każda wolną chwilę…- Łzy ponownie napłynęły mi do oczu, nogi lekko ugięły. Nie wiedziałam co powiedzieć i nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Tyle słów na raz ! Za dużo się wydarzyło w ciągu tych 15 minut i nagle zapominałam o złych stronach i zbędnych „ale”. Przed oczami ukazał mi się Harry trzymający mnie za rękę i prowadzący w stronę rzeki… Powróciły marzenia sprzed półtora roku kiedy moim priorytetem było ich poznać i zamienić parę słów, a teraz? Teraz stoję naprzeciwko jednego z nich, który trzyma moja dłoń i prosi o randkę! Marzenia chyba się jednak spełniają
- Dobra niech Ci będzie
- To znaczy, że się zgadzasz?- w jego oczach pojawił się wyraz szczęścia
- Na to wychodzi- uśmiechnęłam się delikatnie, a Harry podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie protestowałam tylko wtuliłam się w jego tors, zamknęłam oczy i nagle poczułam jak ktoś nas rozdziela. Ktoś-znaczy Louis!
-No, gołąbeczki! Zbieram się.
- Lou od kiedy mówisz gołąbeczki do kogoś innego niż do Kevina?
- Nie mieszaj w to Kevina HAROLDZIE!
Słysząc to podkreślenie na końcu z całą piątką oprócz Lou wybuchnęłam śmiechem przez co parę ludzi aż się za nami obejrzało. Ruszyliśmy w stronę czarnego samochodu Liam’a, zapokowaliśmy zakupy do bagażnika i w świetnym humorze wróciliśmy do domu
*15minut później*
Obładowani torbami weszliśmy do środka. Zdziwiła nas cisza panująca w domu. Wchodząc do salonu spodziewałam się wygłupiających Endy i Niall’a lecz… siedzieli w ciszy i rozmawiali. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli naszego przybycia.
-Wróciliśmy!- krzyknęłam jak najgłośniej na co Endy zerwała się z łóżka i podbiegła pomóc nam z siatkami, które po chwili znalazły się  w kuchni dzięki naszej pomocy
- No dobra chłopcy- Endy zwróciła się do bandy podchodząc do drzwi od pomieszczenia lekko je uchylając- Wy idźcie poszukać jakiegoś filmu, a my się zajmiemy całą resztą
Chłopcy po cichu… zaraz co ja gadam!? Oni z hukiem wybiegli z kuchni i rzucili się na półkę z filmami
- Dzieci…- skomentowałam cicho i zaczęłam wypakowywać zakupy z siatek. Była krótka cisza miedzy nami, ale jak zwykle Endy ja kończyła
- Po co nam tyle słodyczy!- prawie krzyknęła gdy ujrzała zawartość jednej z torebek, a było ich chyba z pięć!
- No wiesz jak to Zayn powiedział „długa noc przed nami”- Endy zaczęła się śmiać i ja zrobiłam to samo.  Obydwie zaczęłyśmy szykować wszystkie rzeczy typu: żelki , ciasteczka, przeróżne chipsy i zrobiłyśmy też kanapki. W między czasie nie obyło się bez krzyków i śmiechów sławnych panów.
Podeszłam do jednej z toreb gdzie rzekomo miały znajdować się napoje, a co ja tam znalazłam? Alkochol! No wkurzyłam się!
- Chłopcy!- krzyknęłam jak najgłośniej i po chwili rozbawiona piątka stanęła w drzwiach- Kto to kupił?- zapytałam lekko zdenerwowana pokazując na torebkę
- No wiesz Jass pomyśleliśmy, że co to za noc bez odrobiny alkoholu.- Zayn uśmiechną się głupkowato ale nie zwróciłam na to uwagi tylko kończyłam swoją myśl
- Mogliście chociaż zapytać! Ja nie pije i Endy tez. Jak my się będziemy czuć? Jak dwa pięciolatki!?
- No dobrze przepraszamy- razem z siostra usłyszałyśmy chórek przeprosin
- No dobra skro tak ładnie przeprosiliście to pozwolimy wam na 1 czy 2- chłopcy zaczęli przybijać piątki,a Lou? Louis staną na środku i głośno rzekł
- Mówiłem, że ulegną? Całować stópki waszemu przepowiadaczowi przyszłości!-  Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, a chłopcy pobiegli ponowienie do salonu i rzucili się w kanapę. Razem z Endy zanosiłyśmy po kolei wszystkie rzeczy do salonu na stół przed fotelem obok telewizora. Kiedy skończyłyśmy usiadłyśmy na podłodze-było nam tak wygodniej.
- To co oglądamy?
- Horror!- krzyknęli razem co zdarza im się często jak zauważyłam
- Dobra niech wam będzie, ale który?
Chłopcy podali mi płytę najwidoczniej zdążyli wybrać. Nie znałam tego filmu więc jedynie mógł okazać się ciekawy lub po prostu nudny. Włączyłam film na DVD i zaczęliśmy go oglądać. I tak przez całą noc na zmianę horror i komedie. Bawiliśmy się cudownie! Około 3 Zayn i Liam zasnęli na kanapie, a po nich Louis, Harry i Niall. Wyglądali tak niewinnie  jak aniołki normalnie! Razem z Endy poszłyśmy do siebie. Ona do swojego pokoju ja do siebie, gdzie próbowałam zasnąć. Myśl o jutrzejszej randce… zaraz! Przecież dziś mamy się dogadać co, jak i kiedy. Leżałam chyba godzinę,  a za oknem robiło się już coraz widniej. Wstałam i podeszłam do szafy po ciuchy, w które zaraz się przebrałam. Zeszłam na dół do kuchni po drodze zahaczając salon. Chłopcy spali tak słodko, że starałam się ich nie obudzić. Zaparzyłam sobie kawy , usiadłam przy stoliku i zaczęłam czytać gazetę. Było to zwykłe czasopismo bo nie lubiłam tych plotkarskich. Nagle do kuchni wszedł zaspany Harry i pierwsze co pomyślałam, że go obudziłam
- Hej- uśmiechną się delikatnie pokazując swój słynny dołeczek- Czemu nie śpisz?
- Nie mogłam zasnąć i tak jakoś wyszło, a ty?
- Wyspałem się już
- Chcesz coś zjeść, a może napić?- lekko podniosłam się z krzesła
- Ty siedź ja sobie poradzę
- Ty jesteś u mnie w domu i powinnam się tobą zająć
-Naprawdę nie musisz. Starczy mi kawa, nie jestem głodny- podszedł do zlewu, wziął czysty kubek i nalał sobie trochę ciemnego napoju poczym usiadł obok mnie- Co czytasz?
- W sumie to nic takiego, coś co się pod rękę podwinie
- Mam nadziej, że twoja opowiedz jest nadal aktualna- uniósł jedna brew biorąc łyk kawy
- Pewnie, tylko gdzie chcesz iść?
- To zostaw mi – uśmiechnął się mocniej- Bądź gotowa tak około 19, okej?
- Nie ma sprawy-spojrzałam odruchowo na zegarek, wybiła właśnie godzina 8. Harry wstał od stołu i kierował się ku wyjściu z kuchni- Gdzie idziesz?
- Idę obudzić tych gamoni. Ile to można spać?
Nie zdążyłam już nic powiedzieć bo znikł za drzwiami i po chwili było słychać krzyki i marudzenie chłopaków. Weszłam do salonu i zobaczyłam zaspanych „aniołków”, którzy nie wyglądali już tak niewinnie jak w nocy. Po mału zbierali się do wyjścia i parę razy próbował ich zatrzymać lecz bezskutecznie. Około 9 wyszli z domu. Wyszłam przed drzwi frontowe by się z nimi pożegnać. Endy jeszcze spała więc jej nie budziliśmy. Przytuliłam się po  kolei do każdego na pożegnanie. Na końcu podszedł do mnie Hazza. Mocno przytulił, wyszeptał mi do ucha „do wieczora” , dał buziaka w policzek i odjechali do siebie. Ja wróciłam do środka i czekałam na siostrę.


No jestem z rozdziałem namber 6 :D Myślę, że się spodoba? Liczę na wasze komentarze bo są dla mnie bardzo ważne :) Jutro już poniedziałek-szkoda :C Może postaram się dodać coś we wtorek :) ale to się jeszcze zobaczy. Co do tych przerw myślę, że nie będę one dłuższe nić 3-4 dni :D Już nie długo święta i urodziny Lou co wiążę się z urodzinowym spamem  :D Dobra już nie zanudzam i czekam na wasze komentarze 
Pozdrawiam 
Natallie <3

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 5


             *Jassie*
- O hej! Dawno przyszliście?- zapytałam siadając obok Endy, a Harry naprzeciwko Zayn’a i Niall’a
- Nie wiem , może jakieś 30-40 minut temu- odpowiedział Liam wstając od stołu z pustym już talerzem. Endy widząc to podbiegła do chłopaka i zabrała mu naczynie z rąk. To samo zrobiła z reszta pustych talerzy na stole i poszła do kuchni gdzie za chwile było słychać, że robi „porządki”. Niall po cichu wstał od stołu i poszedł do Endy. Czyżby coś planował? Spojrzałam na chłopaków i zapytałam
- To co dziś robimy?
- Noc filmowa- krzyknęli chórem, a ja delikatnie się uśmiechnęłam i przytknęłam.
-  To jedziemy do sklepu!- Harry wstał od stołu i kierował się ku wyjściu, jednak zatrzymałam go pytaniem
- Harry ale po co ?
- Chyba trzeba coś kupić , nie?
- No ok jak chcesz- posłałam mu delikatny uśmiech. Chłopaki szybko wyszli z domu i usiedli w aucie. Ale chwila! A Endy i Niall- Harry! Czekaj !- wyszłam z przedpokoju na dwór i podbiegłam do chłopaka
- Tak Jass?
- A co z Endy i Niallem?
- Oj Jassie, Jassie. Zostawimy ich samych, pogadają no wiesz? Chodź jedziemy.
Dołączyłam razem z Hazzą do reszty i pojechaliśmy do marketu

*Endy*
Krzątałam się po kuchni, a Niall siedział przy stoliku przeglądając jakieś gazety
- Ej co ty taki przybity jesteś?- zapytałam blondyna odstawiając czysty talerz do szafki
- Ja? Skąd tylko…
- Tylko co?
- Brak mi ostatnio rozrywki takiej dobrej rozrywki.
- To może, jakbyś chciał…może wyskoczymy gdzieś jutro do kina , gdziekolwiek?
- A chciałabyś?
-  No pewnie bo tak szczerze mi tez rozrywek brakuje- zaśmialiśmy się razem
- No ok, to może kino?
-  Jasne…. Ej, nie uważasz, ze jakoś tak za cicho jest?
Wybiegliśmy z kuchni do salonu, który okazał się pusty. „No świetnie! Gdzie ich wywiało?”
- Czekaj zadzwonię do Jass
Wyjęłam telefon ze swojej tylniej kieszeni i wykręciłam numer do siostry. Jeden sygnał…drugi….trzeci….i jest !
- hej Jass gdzie jesteście?
- Oo Endy! My? My jesteśmy w sklepie!
- Po co? Co wy żeście wymyślili ??
- Chłopaki zaproponowali noc filmową i trzeba cos kupić.
- O to świetnie! To my czekamy
Nie usłyszałam pożegnania bo od razu się rozłączyła. Usiadłam na kanapie przed telewizorem. Niall spoczął na fotelu z pilotem w ręku i przeglądał programy. Co jakiś czas zerkałam w jego stronę , ale on zawsze to zauważał co powodowało u mnie delikatny rumieniec na policzkach. Nie miałam pojęcia czemu ale blondyn miał coś w sobie, że miało się go ochotę przytulić zawsze wtedy gdy się na niego patrzyło. Spojrzałam jeszcze raz w jego stronę i zauważyłam znudzenie na twarzy. „O nie ! Ze mną nie ma nudy” pomyślałam i wzięłam swoją poduszkę, którą miałam pod głową i rzuciłam mu …. w twarz.  Niall szybko wstał z fotela i krzyknął coś w stylu „Pożałujesz” i zaczął mnie łaskotać. Nie wytrzymywałam ze śmiechu i śmiałam się tak głośno, że sąsiedzi musieli mnie słyszeć. No dobra może nie aż tak głośno no, ale nie zbyt cicho. Próbowałam uciec jednak jest on ode mnie silniejszy i nie dawałam rady. Prosiłam wręcz błagałam by przestał, a on jedynie puszczał na 3 sekundy i znów „mścił” się na mnie. Kiedy skończył usiadłam na łóżku i nie mogłam zamknąć buzi bo dostałam tzw.  ściskoszczęki. Ze śmiechu spadłam z łóżka i nie mogłam się podnieść. Blondyn spojrzał na mnie i rzekł
- Teraz sobie poleżysz, bo zasłużyłaś na karę moja droga!
- Jak śmiesz nie podnieść władcy tego domu!- powiedziałam nadal się śmiejąc. Niall wybuchnął tak potężnym śmiechem, że przez dłuższy czas nie mógł się uspokoić. Chyba dostał tzw. Głupawki.

*Jassie*
- Na pewno to wszystko-spytałam spoglądając w koszyk pełen….zaraz! Słodyczy!- Chłopcy , nie za dużo tego?
- No wiesz Jass… jest nas siedmioro i długa noc przed nami- odpowiedział Zayn wrzucając jeszcze jedną paczkę chipsów do koszyka. Gdzieś na końcu alejki Lou razem z Harrym robili sobie zdjęcia z fanami, a Liam poszedł po napoje. Razem z mulatem szłam w stronę kas. Z lekką nie pewnością postanowiłam spytać go o coś
- Emm…  Zayn?
- Tak?- spojrzał na mnie
- Wiesz nie chcę byś pomyślał, że was wykorzystuje czy coś, ale mam jedno pytanie.
- No wal śmiało!- uśmiechnął się „zabójczo”
- Bo wiesz…dało by radę byśmy razem z Endy poznały dziewczyny z Little Mix?
- Pewnie ! Nawet o tym myślałem, że mogłybyście je poznać.
- Naprawdę! Jejku , dziękuje- uśmiechnęła się szeroko, a Zayn odwzajemnił ten gest. Stanęliśmy przy kasie i czekaliśmy na resztę. Nie trwało to zbyt długo bo po jakiś 2 minutach z jednej alejki wyszli Louis i Harry. Po jakiejś minucie doszedł Li z paczką, a raczej paką napoi!
- Chłopcy? Nie za dużo tego ?- spytałam już chyba trzeci raz
- Wiesz co Jass mam pomysł- Lou podszedł do mnie objął mnie i Harry’ego i dokończył swoją myśl zwracając się do loczka- Harry weź tą panią- tu wskazał na mnie- I wyjdź przed sklep, pozwólcie nam pracować
Zaczęłam się śmiać! Pracować? Niby co oni mają na myśli? Harry spojrzał na mnie i kiwnął głową. Wyszliśmy przed sklep i stanęliśmy gdzieś w kącie.
-  Jassie ma teraz wolne więc co ty na to by wyjść jutro razem we dwoje?- Harry podszedł bliżej mnie i spojrzał w moje oczy. W tym momencie jego oczęta wydawały mi się piękniejsze.
- Zależy co masz na myśli- uśmiechnęłam się i zgarnęłam włosy za ucho
- No wiesz na dzisiejszym spacerze było cudownie. Dawno nie spotkałem tak wyjątkowej osoby. Wiec pomyślałem, czy może nie chciałabyś tego powtórzyć ale w formie… randki 


Na wstępie chcę przeprosić za tak długą nie obecność i za krótki rozdział. Miałam w tym tygodniu sporo sprawdzianów i wiele nauki. Jak zawsze proszę was o komentarze i dziś się nie rozpisuje bo muszę wyjść :) Pozdrawiam 
Natallie <3

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 4


Godzina 18 zbliżała się nieubłagalnie. Zaczęłyśmy się pomału szykować. Stałam w łazience przed lustrem i malowałam swoje nie długie rzęsy gdy zadzwonił mój telefon. Szybko oderwałam się od wykonywanej czynności i pobiegłam do pokoju. Złapałam za telefon leżący na stoliku nocnym i odebrałam
- Halo?
- Hej Endy tu Daniel.
- O hej ! Co u Ciebie?
- U mnie dobrze, a ty? Jak się masz?
- Świetnie naprawdę genialnie.
- Słuchaj może byś wybrała się ze mną do kina dziś wieczorem?
- Dzisiaj? Przepraszam nie dam rady, ale może jutro, co?
- Świetnie! To jakbyś mogła być gotowa tak około 15:30? Ale jak coś to  ja jeszcze zadzwonię , pa
- Dobra będę czekać, pa.
 Po skończeniu rozmowy jak najszybciej wróciłam do łazienki. Lekko umalowana przebrałam się w czarne rurki i białą koszulę przewiązaną brązowym paskiem. Około 18 razem z Jass wyszłyśmy z domu. Siostra miała na sobie beżową sukienkę i włosy upięte w koka.  Obie wyglądałyśmy przyzwoicie przecież musiałyśmy zrobić dobre wrażenie ale Jass o tym nie wiedziała. Równo o 18 byłyśmy pod ich domem. Podeszłam do drzwi i zapukałam, a po chwili było słychać śmiechy i dźwięk otwierających się  drzwi i pojawił się w nich Niall

*Jassie*

Kiedy zobaczyłam dom tego chłopaka to od razu pomyłam, że ma dużo kasy i pewnie okaże się gburowatym zarozumialcem. Kiedy Endy pukała do drzwi wzięłam łyka wody ze swojej butelki. Usłyszałam, że ktoś otworzył i podniosłam wzrok do góry. MÓJ BOŻE! Jak to? W głowie powstawało mi tysiąc myśli na sekundę i nie mogłam uwierzyć. W drzwiach od tego pięknego domu stanął NIALL HORAN Z 1D. Po chwili podszedł do Endy i przytulił się z nią, a zaraz po tym  stał już obok mnie.
 - Hej , ty jesteś pewnie siostrą Endy? Jak Ci na imię ?- Dobra Jass zachowaj spokój! Nie potrafiłam wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Musiałam wyglądać idiotycznie!
- Hej , jestem Jassie… Ja przepraszam ale- wskazałam palcem na Endy – ona mi nie powiedziała do KOGO idziemy!- Lekko uderzyłam siostrę w ramie, która nic się nie odezwała.
- Nic nie szkodzi, dużo dziewczyn zareagowało by piskiem i krzykiem. To wejdźcie do środka i poznajcie resztę.
Niall przepuścił nas w drzwiach i zawołał chłopaków. Od razu z wielkim hukiem wpadli do przedpokoju witając nas wielkimi uściskami. Przywitałyśmy się z każdym po kolei i już opanowałam emocje, i wzięłam duży łyk wody ku mojemu podszedł do mnie Harry
- Jassie tak?
- Tak , tak – podałam mu rękę i lekko się uśmiechnęłam- Tak się cieszę, że was poznałam tylko jestem trochę zła…
- Mam nadzieje, że nie na mnie, hę?- uniósł jedną brew i wyglądał dość komicznie na co ja delikatnie się zaśmiałam
- Nie, no co ty. Na Endy! Powinna mi powiedzieć, a nie.
- Oj daj spokój. Pewnie chciała zrobić Ci niespodziankę.
-Możliwe, możliwe
- To może choć pójdziemy już na taras bo wszyscy już poszli?
- Pewnie!
Harry szedł obok mnie i nic nie mówił , przepuścił w drzwiach prowadzących na taras i wskazał jedną z ławek, na której po chwili usiedliśmy. Zaczeliśmy rozmawiać tak jakbyśmy znali się od lat. Łączyła nas wspólna pasja, poglądy na świat i takie samo poczucie humoru. Na tej ławce przesiedzieliśmy chyba z godzinę, a reszta grała w piłkę. Nawet nie zauważyłam, że tak szybko leciał czas. Było po prostu cudownie…

*Louis*

No nie! Harry z Jassie gadają już dobrą godzinę i nie raczą do nas dołączyć ? Trzeba to zmienić! Tylko jak, hmm?? Zastanawiałem się dłuższą chwilę i „wybudził” mnie Liam
- Stary, co tak myślisz? Nawet piłki już nie przyjmujesz !
- Patrz na Harry’ego i Jassie! Odłączyli się od nas kompletnie i trzeba to zmienić!
- O czym ty mówisz?
- No chce by pograli z nami i się jakoś zabawili, a nie spędzą ten wieczór na ławce. Nuuuda!- Nie myśląc co robię zabrałem piłkę z rąk Zayn’a i odbiłem w stronę „tej pary”- Ej uważajcie!
Harry szybko wstał i złapał piłkę. Coś powiedział jeszcze do Jassie i już oboje szli w naszą stronę. Czyli plan się udał.
- Co jest Louis?
- Może pogracie z nami po tak jakoś nic się  nie dzieje
- Ja bardzo chętnie!- wtrąciła się Jassie i po chwili podzieliliśmy się na drużyny i zaczęliśmy mecz.

* Endy*

Czas spędzony z chłopakami mijał bardzo szybko. Nim się zorientowałyśmy była już 23. Podeszłam do Nialla by się pożegnać.
- Niall my będziemy już lecieć, bo późno już i to jak !
- To my was odwieziemy
- Ale nie trzeba, poradzimy sobie.
- Chyba żartujesz Endy! Wiesz ile podejrzanych typów się kręci po nocach. Nie ma mowy my was odwieziemy.
- Dobra jak chcesz..
Po jakiś już 10 minutach byłyśmy pod swoim domem. Pożegnałyśmy się z chłopakami i wymieniliśmy numerami telefonów. Obie z uśmiechami na twarzy weszłyśmy do naszego domu. Wzięłam prysznic i padnięta położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam

*Harry*

Po odwiezieniu dziewczyn wróciliśmy od razu do domu poczym usiadłem na kanapie w salonie. Cały czas myślałem o Jass. Nigdy wcześniej nie spotkałem tak wyjątkowej dziewczyny. Delikatna i skromna, ale zabawna i szalona. Nie mogłem darować sobie tego, że nie zapytałem czy się ze mną umówi, no ale nie było kiedy. Postanowiłem zadzwonić do niej jutro około 12. Włączyłem telewizor i patrzyłem nie wiedząc nawet co oglądam
- Co jest?
- Oh Liam, nic takiego
- Myślisz o niej?
- Co? O kim?
- No o Jassie! Ty myślisz, że my ślepi jesteśmy?
- Aaa, no myślę o niej
- To czemu się z nią nie umówiłeś?
- Nie było okazji by pogadać po tym jak Lou nas zawałował. Jutro do niej zadzwonię, a teraz idę spac. Dobranoc
- No dobranoc
Szybko pobiegłem pod prysznic, pod którym stałem chyba z 30 minut ciągle o niej myśląc. Kiedy już skończyłem położyłem się do łóżka i przez dłuższy jeszcze czas nie mogłem zasnąć. Postanowiłem, że nie mogę stracić kontaktu z tak wspaniałą osobą i zrobię wszystko by mieć Jassie przy sobie…

*Następny dzień około 14*

*Endy*

Na śmierć zapomniałam o spotkaniu z Danielem. Była już 14, a on miał przyjść za półtorej godziny.
Jassie wyszła do sklepu wiec wszystko musiałam robić sama. I na zmianę szukałam bluzki i zmywałam naczynia. Na sam koniec szybko się umalowałam i uczesałam. Sprzątając w domu biegałam z jednego pomieszczenia do drugie szukając kolczyków i bransoletek. Równo o 15:25 byłam gotowa, po chwili rozległ się dźwięk dzwonka do domu. Zbiegłam z góry do drzwi. Jednym zwinnym ruchem ręki poprawiłam swoje włosy i otworzyłam
- Hej! Gotowa? Idziemy- przywitałam się z Daniele. Zamknęłam drzwi i poszliśmy. Brunet zabrał mnie do pobliskiej kawiarenki albo raczej cukierni. Usiedliśmy przy wolnym stoliku obok okna i zamówiliśmy po dużym ciastku i gorącej czekoladzie. Z rozmowy jaką z nim przeprowadziłam doszłam do wniosku, że łączy mnie z nim dużo ale zraził mnie swoimi słowami. Nieśmiało zapytałam
- Co myślisz o chłopakach z One Direction-
- Co myślę? Myślę, że to pięciu pedałków śpiewających o niczym szczególnym. – NIE! Za tych „pedałków śpiewających o niczym” miałam ochotę walnąć go tym moim ciastkiem. Nie byłam wstanie usiedzieć ze złości. Przeprosiłam go i udając ból głowy  wróciłam do domu. W sumie jest miły i zabawny ale bardzo zirytowały mnie jego słowa.
- Wróciłam!- krzyknęłam głośno wchodząc do domu. Cisza.- WRÓCIŁAM!!- powtórzyłam nieco głośniej, ale nadal nikt się nie odzywał. Weszłam do salonu i jadalni. Dom był pusty więc postanowiłam, że zajmę się obiadem czyli zapiekanką robioną w piekarniku. Weszłam do kuchni i zobaczyłam karteczkę , sięgnęłam po nią ręką i zaczęłam czytać
       „ Endy!
                              Zapewne zastanawiasz się gdzie jestem? Ale nie martw się! Jestem z Harrym na spacerze i wrócę pod wieczór razem z nim, więc dobrze by było zrobić jakiś obiad ( nie odbieraj tego źle).
                                                                                                                     Kocham Cię
                                                                                                                                      Jassie!
Aha! Czyli wyszła sobie lokowatym i nic mi nie powiedziała? No w sumie nie dziwię jej się. Rozpakowałam zapiekankę i włożyłam do nagrzanego piekarnika. Usiadłam kuchni i czytałam jakąś gazetę kiedy przerwał mi dzwonek do drzwi. Kto to  mógłby być ? Poszłam otworzyć i zza drzwi wyskoczyło czterech chłopaków  rzucając głośnie „hej” i od razu wpadli do salonu siadając na kanapie
- A wy co?- zapytałam lekko zaskoczona
- A no tak. Endy można?- Louis jakiś ty zbawny. Pomyślałam i weszłam do kuchni po chwili krzycząc- Siadać do stołu dam wam obiad
- Dzięki!- usłyszałam chórek i głośnie śmiechy. Wyjęłam gotową zapiekankę i położyłam na wielki talerzu. Zaniosłam mniejsze chłopakom i dla siebie ,a zaraz przyniosłam to „wykwintne” danie.  Cała czwórka zwinnie nałożyła sobie po kawałku i zaczęła jeść.
- Jesteś kochana Endy, wiesz?- Niall lekko objął moją dłoń i dostała delikatnych dreszczy. Jego dotyk zawsze sprawiał, że czułam się bezpieczna i wyjątkowa. Uśmiechnęłam się do nich i nic się nie odezwałam. Mimo ich głośnych śmiechów było słychać jak ktoś wchodzi do domu. Cała nasza piątka skierowała swój wzrok na przedpokój , w którym zaraz ukazała się uśmiechnięta Jass z Harrym z tyłu…


Ta da ! Jestem ! Dziś troszkę dłuższy (chyba) Miał być około 18 ale coś mi wypadło i nie dałam rady. Myślę,że się spodoba bo mi jakoś nie za bardzo no ale nie wiem. Liczę na wasze komentarze jak zwykle zresztą i jak zwykle dziękuje za poprzednie :D Piszcie czy się podoba czy nie. I znowu przypomnę o hejtach, naprawdę nie obrażam sie (tak wiem dziwna jestem) Powiem wam, że mogłam napisać to źle bo dziś moje imieniny i dużo osób zapomniało :( No dobra nie zanudzam i czekam na komentarze :)
Pozdrawiam 
Natallie <3

czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 3



Po 30-sto minutowym spacerze dotarliśmy do pięknego i dużego parku. Był pełen drzew i zielonej trawy, na której rosły słodkie kwiaty. W centralnej części stała olbrzymia fontanna, przy której bawiły sie dzieci. Gdzieniegdzie stały małe budki z napojami i przekąskami.
- Może usiądziemy- Niall rozejrzał się i po chwili rzekł wskazując na ławkę nie daleko pryskającej wodą piękności - O tam jest nawet przyjemnie. Chodź!- pociągnął delikatnie za moją dłoń.
- No idę, idę
Usiedliśmy po chwili na ławeczce i nic nie mówiąc patrzyliśmy się na fontannę. Promienie złocistego słońca opalały nasze twarze. Rozkoszowałam się tą chwilą, ponieważ była jedną z lepszych spędzonych w Londynie. Głowę oparłam lekko o oparcie ławki i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Zaczęłam się zamyślać. Było chyba to widać gdy po chwili  Niall zaczął znów ze mną rozmawiać.
- Nad czym tak myślisz?
- O rodzinie... Tęsknię za nimi
- Mówiłaś, że przeprowadziłaś się tu tydzień temu?
- Tak... czemu pytasz?
 - Chcę wiedzieć gdzie wcześniej mieszkałaś- No tak nie powiedziałam mu o wszystkim. Wiedział tylko o Lucy i jej chorobie. O mnie nic i chyba chciał to zmienić, ale ja nie zamierzałam mu tu opowiadać o swoim życiu...
- No wiesz jestem polką. Pochodzę z polski.
- Naprawdę? To cudownie ! Zawszę chciałem zaprzyjaźnić się z kimś z Polski jednak nie trafiłem na odpowiedniej osoby chociaż wszystkie były niesamowite...
- Jestem odpowiednią osobą?- lekko uniosłam brew i spojrzałam w jego stronę
- Tak mi się wydaję. Tylko zastanawia mnie jedno?
- Tak ?
- Skąd twoje imię Endy? Chyba nie jest polskie, ale raczej tutejsze.
- No bo.. zmieniłam swoje imię jak i nazwisko, ale nie pytaj czemu bo nie lubię rozmawiać w takich miejscach o poważnych rze...- Kurdę no ! Teraz to już sie na bank zapyta. Za późno się w język ugryzłam. Na szczęście zadzwonił mój telefon i ratował sytuacje. Wyjęłam go z kieszeni i przystawiłam do ucha
- Halo ?
- Hej Endy tu Jass, kiedy będziesz wolna bo wiesz Maia mówiła, że może wziąć nas na zakupy bo jutro gdzieś wyjeżdża i chcę spędzić z nami czas. Tylko tak jakoś za 30 minut...
- Co? Za 30 minut? No nie wiem... no dobra będę, pa
Nie usłyszałam  pożegnania tylko od razu się rozłączyłam. Nie chciałam kończyć spotkania, ale rodzina ważniejsza, a poza tym ciocia podobno jutro wyjeżdża więc chce spędzić z nią trochę czasu.
- Niall?
- Tak?
- Bo wiesz miło mi się  z tobą gada i w ogóle, ale ja muszę już iść.
- Czemu? Coś sie stało?
- Nie nic takiego. Przed naszym wyjściem przyjechała siostra do mnie i dawno jej nie widziałam i ciocia chce nas zabrać na zakupy bo jutro wyjeżdża i pewnie jej tydzień nie będzie...
- Rozumiem, to może Cię odprowadzę?
- Nie musisz, naprawdę...
- Mieszkam 3 czy 4 ulicy od Ciebie więc to żaden kłopot.
- Naprawdę? To świetnie! To może już chodźmy
Wstał i podał mi rękę bym mogła się podnieść. Poczułam się wtedy tak inaczej i nie wiem jak to określić. Szliśmy tak z 20 minut rozmawiając o nowej trasie zespołu. Stanęliśmy przed wielkim sklepem ze słodyczami i już miałam odchodzić lecz on zatrzymał mnie łapiąc delikatnie za rękę.
- Endy może wpadniesz ze swoją siostrą jutro do nas ? Tak około o 18?
- Nie wiem czy się zgodzi.
- Namów ją jakoś bo chcę byś poznała w końcu wszystkich.
- Ok. Postaram się ją namówić i dam znać. Daj mi może adres, co?
Podyktował mi adres, a ja wpisałam go do telefonu. Przytuliliśmy się na pożegnanie i każdy poszedł w swoją stronę.
*15 minut później*

- Wróciłam!
- Endy nie rozbieraj się zaraz jedziemy- Jassie wybiegła jak szalona z salonu.- Maia  zaraz będzie…o nawet już jest.
Jass wyjrzała za okno i po chwili ciocia stanęła w drzwiach po czym od razu zaczęły się pytania
- No , no młoda podobno z kimś się dziś spotkałaś?
- Ano spotkałam, spotkałam
I tu Jass musiała się odezwać, a raczej delikatnie wymusić.
- Właśnie! Ty nie mówiłaś z kim idziesz! To powiesz i po opowiadasz nam?
- Jass mogę potem?
Żadna za nas się już nie odezwała wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy w samochód, a po 20 minut byłyśmy już w centrum handlowym.  Szalałyśmy po sklepach nie mierząc czasu. Zajrzałyśmy chyba do 20 sklepów z butami i do 100 z ubraniami, dodatkami i biżuterią. Nie pamiętam kiedy się tak dobrze bawiłam, ale na pewno było to jeszcze zza życia Lucy… Kupiłam może ze 3 pary nowych spodni i z 5 bluzek. Nie lubiłam wydawać pieniędzy na głupoty lecz dziś była taka konieczność. Obładowane torbami wróciłyśmy do domu. Od razu poszłam pod prysznic i chwilę potem już smacznie spałam.


*następnego dnia, rano*

-WSTAWAJ !!!! Śniadanie już czeka!- Nie tylko nie Jass. Ona budzi potwornie , nigdy delikatnie.
- No już!- przykryłam głowę poduszką by móc jeszcze poleżeć, ale Jassie rzuciła się na mnie i zaczęła  łaskotać. Wyrywałam się tak, że po chwili obydwie znalazłyśmy się na podłodze u wybuchnełyśmy donośnym śmiechem dosłownie tak jak za dawnych lat.
- Dobra już koniec, chodź jeść bo już jedenasta.
- No chodź
Wzięłam ją pod rękę i zeszyłyśmy na dół do jadalni. Na stole czekały już na nas pełne naleśników talerze. Szybko zabrałam się do jedzenie bo byłam potwornie głodna. Przypomniałam sobie o zaproponowanym przez  Niall’a spotkaniu dziś wieczorem wiec postanowiłam zapytać o to Jass, ale nie mówiąc kim jest „ten chłopka”
- Słuchaj ! Bo on, no wiesz ten chłopak zaprosił nas dzisiaj do siebie. Będą tam też jego przyjaciele, więc?
- W sumie czemu nie? Ok ale , o której?
- Około 18
- Dobra .
Nie sadziłam, że to tak szybko pójdzie. Kiedyś bardziej dociekała do tematu, a teraz pewnie już jej przeszło. No i dobrze. Zjadłyśmy śniadanie i postanowiłyśmy się ubrać. Założyłam swoje nowe beżowe rurki i zwykły czerwony T-shirt natomiast Jassie zwykłą sukienkę w kwiaty. Mimo, że była to już połowa września to pogoda była piękna, a słońce nie schodziło z nieba i grzało niesamowicie. Resztę dnia spędziłyśmy  przed telewizorem oglądając filmy. Jednak musiałam dowiedzieć się mniej więcej czego słucha by trochę przewidzieć jej reakcje.
 - Jaki zespól lubisz najbardziej?
- Nie powiem Ci bo będziesz się śmiać!
 - Nie oceniam ludzi po rodzaju muzyki jakiej słuchają! Ja słucham piosenek One Direction i dobrze mi z tym!
- Naprawdę? Boże Endy ja też! Nie sądziłam, że będziesz mi jeszcze bliższa
Nic nie powiedziałam tylko podeszłam i delikatnie ją przytuliłam. Czyli już wiem jak zareaguje.
 Pozytywnie!


No jestem i przybywam z nowym rozdziałem :D Miałam wstawić wczoraj, ale nocowałam u przyjaciółki i miałyśmy parę spraw i nie miałam czasu przepisać rozdziału. Ok i jak zwykle dziękuje za ogrom komentarzy pod poprzednim postem(kocham was) i liczę, że przy tym będzie tak samo. Więc jak to już tradycyjnie poproszę o wasze opinie w formie komentarza. Jak już mówiłam za hejty się nie obrażam :) Więc śmiało śmiało :) Podajcie także swoje TT bym mogła was informować o kolejnych notkach.
Następny rozdział przewiduję w sobotę :) Już nie zanudzam i lecę ponownie poroooosząc o komentarze :)
Pozdrawiam
       Natallie <3

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 2


                                         Rozdział dedykuję mojej przyjaciółce, która tak bardzo czekała <3
                                                     Ela dziękuje, że jesteś i czytasz to co pisze :**
                                                                            BFF <3
                     

( Niall )
         Obudziłem się około 12:00. Wczorajszy wieczór był naprawdę świetny. Bar chociaż nie był jakiś wyjątkowy tylko taki typowy miejski to spędziłem tam cudowne urodziny z przyjaciółmi. No przecież nie codziennie kończy się 20 lat. Przeciągnąłem się na łóżku i poszedłem do łazienki. Włożywszy na siebie zwykł spodnie dresowe nie zakładając koszulki postanowiłem zejść na dół.
- GDZIE SĄ MOJE MARCHEWKI!!??-  Aha, Louis! Czyli chłopaki już wstali i robią śniadanie. W sumie to dobrze bo boli mnie trochę głowa i nie jestem w stanie gotować. Kiedy weszłem do kuchni moją uwagę od razu przykuł wielki talerz z kanapkami…
- Niall! To nie tylko twoje. – Liam odezwał się widząc moją reakcje.
- Dobra , spoko. Lou masz te swoje marchewki?
- Nie! Schowali je i pewnie już są strasznie wymarznięte i wystraszone- razem z chłopakami zaczęliśmy się śmiać na co Lou obdarzył nas swoim fochem.
-Dobra chłopaki, głowa mnie boli, idę na górę i zjem u siebie.
- Ciekawe co ? Chyba nie myślisz, że to-  Lou śmiejąc się ,powiedział wskazując na talerz z kanapkami.
-  Nie, wezmę parę…- wyjąłem talerz z szafki i nałożyłem kilka i pobiegłem na górę.
Kanapki odstawiłem na szafeczkę przy łóżku i sięgnąłem po bluzę, którą rzuciłem wczoraj, a raczej dzisiaj na ziemie. Wsunąłem jedną ręką do kieszeni i poczułem kawałek papieru. Wyjąłem i zobaczyłem zdjęcie tej dziewczyny… Lucy. „No tak miałem zadzwonić do Endy”. Telefon leżał obok talerza więc nie musiałem wstawać po prostu wyciągnęłam rękę i szybko wziąłem komórkę. Znalazłem numer dziewczyny i zadzwoniłem.
- Halo?- zapytała
- Hej Endy tu Niall…pamiętasz mnie?
- Oo Hej no pewnie, jak miałabym Cię nie pamiętać?- słychać było jej delikatny śmiech.
- No tak. Głupie pytanie. Eee… słuchaj... miałabyś ochotę… na mały spacer po Londynie?
-  No w sumie… czemu nie.
-  To przyjdę po Ciebie tylko podaj mi adres.
- To może wyślę Ci sms’em bo tak naprawdę nie jestem pewna ulicy. Mieszkam tu od niedawna…
-  Ok. To ja czekam to, o której mam być?
- 14:30?
 - To czekaj na mnie, to pa
-  No papa.
Endy ma tak ciepły i delikatny głos. Strasznie miło jest słuchać jak cokolwiek mówi. Nieważne czy to ma sens czy nie. Nie znam jej jeszcze tak dobrzy by ocenić, ale zdecydowanie mam zamiar ją poznać bliżej.  Po naszej pierwszej rozmowie było widać, że jest inna. Bardzie skryta i tajemnicza co mnie intryguje. Czuję, że mogę się  z nią naprawdę dobrze zaprzyjaźnić.  Pomyślałem, że skoro mam jeszcze półtorej godziny to pooglądam TV z chłopakami. Zbiegłem szybko na dół i rzuciłem się w kanapę. Nie mogłem się doczekać spotkania.
( Endy)
*sklep*
„Kurde, które to miały być te płatki?” Zastanawiałam już dłuższą chwilę stojąc przy półce sklepowej gdzie paczek było  „milion”. Maia jest naprawdę wybredna co do jedzenia, a ja jak na złość zapomniałam nazwy tych płatków. No trudno wezmę te co ja lubię, czyli „owsianka z kawałakmi czekolady” i ruszyłam w stronę kasy. No, ale jak to ja musiałam po drodze o coś zaczepić. Tym razem zamyśliłam się tak, że nie świadomie wywróciłam koszyk z zakupami jakiegoś chłopaka.
-Mój Boże! Przepraszam- Wykrzyknęłam i od razu rzuciłam się do pomocy w zbieraniu zakupów.
- Nic nie szkodzi. Mi też czasem zdarza się coś takie zrobić- Spojrzałam na niego, a ten się uśmiechnął. Był to wysoki brunet o czarnych oczach. Dość chudy, ale wysportowany. Może i przystojny ale nie w moim typie.
- Naprawdę nie wiem jak to zrobiłam, po prostu zamyśliłam się za bardzo.
 - Naprawdę nic nie szkodzi. Jestem Daniel, a ty ?
- Endeslly, ale mów mi Endy.
- Mieszkasz tu ?
- Od nie całego tygodnia, a czemu pytasz?
- Bo wydajesz się jakaś zagubiona.
- Aż tak to widać?
- Trochę.- zaśmialiśmy się razem
- Och jest już późno, musze już iść.
- W sumie ja też. Dasz mi swój numer.
- Mogę dać wydajesz się miły- Wymieniliśmy się numerami i pożegnałam się z Danielem. Zapłaciłam za płatki i poszłam do domu.
*35 minut później*
   Siedziałam przed telewizorem na dużej kanapie w salonie i cały czas myślałam o tym spacerze. Niby nic takiego, a jak duch się cieszy. Może dlatego, że Niall jest pierwszym chłopakiem, z którym idę na spacer sam na sam. To dziwne ale ja… nie denerwuję się. Spojrzałam na zegarek i szybko zerwałam się na nogi. Blondyn miał przyjść za 20 minut,  a ja siedziałam w dresie i nie zbyt uczesanych włosach. Pobiegłam na górę i wyjęłam zwykłe czarne rurki i t-shirt z flagą Wielkiej Brytanii. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone i lekko podkreśliłam swoje rzęsy, które nie były zbyt długie i piękne. Nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka. „ Co to już? Tak szybko?” Pomyślałam i zbiegłam na dół by przywitać się z gościem. Będąc na dole stanęłam przed drzwiami i wzięłam dwa oddechy. Otworzyłam drzwi i…
- Niespodzianka !!!!- Stałam wryta i nie mogłam uwierzyć.  Niewysoka dziewczyna o ciemnych blond włosach i pięknych zielonych oczach  z idealną figurą. Jassie? To ona? Co ona tu robi?
- Jass ! Matko co ty tu robisz?
- No wiesz Nat… to znaczy Endy liczyłam na jakieś milsze powitanie- uśmiechnęła się szeroko przy czym rzuciłam się jej w ramionach witając ją. Co prawda nie widziałam jej ponad dwa lata, ale ona się nic nie zmieniła prócz tego, że troszkę wydoroślała. Wyglądała cudnie. Weszłyśmy do środka.
- Jassie tak się cieszę, że wpadasz tylko…
- Ale ja nie wpadam tylko będę tu z wami mieszkać. No dokończ…
-  Mieszkać? Cudownie!!! Naprawdę. Tylko nie wiem  co zrobić bo się umówiłam i…
- Nie przejmuj się mną idź. A przystojny?
- Skąd ta pewność, że to akurat z chłopakiem??
- Znam Cię trochę i uwierz mi, że wiem co mówię.
- No tak masz racje, dobra to ty się rozgość. Wrócę za jakieś 3 godzinki.
 Jassie poszła na górę zanieść swoje walizki. Najwidoczniej Maia poinformowała ją co i jak. Po krótkiej chwili znów rozległ się dzwonek do drzwi. Byłam obok więc szybko otworzyłam. Teraz nie było mowy, że to nie byłby on. Bo był ! Ten sam co wczorajszego wieczora.
- Hej- powitał mnie ciepłym uśmiechem, który szybko odwzajemniłam- Idziemy?
- Pewnie…
Wyszłam z domu i ruszyliśmy przed siebie. Nie znałam Londynu więc on prowadził. Byłam strasznie ciekawa co pokaże mi w tym magicznym mieście…




I co podoba się?? Pisałam dziś na niemieckim( no i w domu dużo nad nim pracowałam) bo było nudno XDD Szczerze to podoba mi się to co pisze , jak na razie oczywiście :D Chcę ponownie podziękować za ogromną liczbę komentarzy, wszystkie mnie motywują do pisania i do pracy. Więc jeśli już tu jesteś to weź skomentuj i zostaw swojego tt jęsli chcesz być informowany a także dołączaj do obserwujących na blogu :D Kocham was wszystkich za te komentarze  :***
Pozdrawiam i życzę powodzenia w szkole :D
Natallie

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 1


           Byłam lekko zaskoczona, przetarłam swoje brązowe, zapłakane oczy jednocześnie wycierając łzy.
 Tak wolne, siadaj.
- Co się stało?- zapytał przy czym objął moją dłoń. Sprawiło to u mnie lekki dreszcz. Żaden chłopak nie zachował się tak miło w stosunku do mnie jak Niall.
- To długa historia…
- Mam czas.
- Nie będę Cię zanudzać swoimi problemami… ale  jeśli pozwolisz to chcę Ci coś opowiedzieć?
 Śmiało. –spojrzałam w jego niebieskie oczy i zaczęłam szukać zdjęcia Lucy. Po chwili wyjęłam fotografie
- To jest Lucy… - I tak zaczęłam opowiadać mu o mojej zmarłej przyjaciółce. O tych wszystkich jej planach i marzeniach, o tym jak bardzo ich kochała. Kiedy mówiłam tak o jej chorobie czułam jego dłoń na moim ramieniu. W pewnych chwilach kiedy skupiałam wzrok na innym przedmiocie czułam, że słucha mnie z grzeczności jednak gdy patrzyłam mu głęboko w oczy widać było wyraźne zaciekawienie moją, a raczej historią Lucy.
- Wtedy…13 września w moje urodziny… zmarła trzymając moją dłoń…- rozpłakałam się na dobre. Oczekiwałam, że coś odpowie. Cokolwiek. On nic nie powiedział, przysunął się do mnie i delikatnie przytulił. W tym momencie po raz pierwszy poczułam jak to jest gdy przytula Cie inna osoba niż mama czy przyjaciółka. Trzymał mnie w swoich ramionach póki nie uspokoiłam swoich łez. Nie trwało to zbyt długo gdyż zaraz zaczęła wycierać te gorzkie krople z zaczerwienionych policzków. Czułam się okropnie i tak samo pewnie wyglądałam. Niall popatrzył w moje oczy i po chwili rzekł.
- Wszystkiego Najlepszego!
- Dziękuje, Tobie też- uśmiechnęłam się szczerze- Przepraszam…
 Za co ?
- Nie znam Cię za dobrze a już moczę Ci koszulkę swoimi łzami. – zaśmiałam się cicho, on zrobił to samo. Miał taki delikatny i cudny uśmiech, że kiedy to robił (uśmiechał się) czułam jak moje serce wypełnia fala małego szczęścia. No w końcu to mój idol !
- Emm… Jak Ci na imię?
- Endeslly, nazywam się Endeslly Johnson ale mów mi Endy.
- A więc Endy – uśmiechną się delikatnie w moją stronę- Mogę zachować to zdjecie?
- Pewnie ! Jest twoje , pokaż też chłopakom.
- Może sama to zrobisz?
 Kiedy?
- Za 15 minut powinni tu być- spojrzał na zegarek i ponownie w moje oczy.
- Nie dzisiaj. Może kiedy indziej?
- No ale nie będziesz siedzieć tu sama?
- Właściwie to ja już powinnam iść.
 Czemu? Zostań jeszcze trochę.
- Nie bo jestem trochę zmęczona, a poza tym późno już.
- To może Cię odwiozę?
- Nie dzięki- uśmiechnęłam się delikatnie
- Na pewno?
- Na pewno- powtórzyłam i zmierzałam ku wyjściu. Chłopak po chwili zaczął mnie wołać.
- Endy! Czekaj!
- Tak?
- Nie dałaś mi swojego numeru.- uśmiechną się szczerze
- Daj telefon- podał mi do ręki swojego Iphona poczym wstukałam mu swój numer.
- Dzięki, zadzwonię jutro po południu, okej?
- Będę czekać- zaśmiałam się cicho ponownie zmierzając ku wyjściu- Do zobaczenia!
-Do zobaczenia.
Usłyszałam za sobą i wyszłam z baru. Wsiadłam w taksówkę i odjechałam…
*15 minut później*
       Dom, w którym obecnie mieszkam należy do mojej cioci Mai. Wprowadziłam się do niej niecały tydzień temu. Z zewnątrz wygląda jak zwykły domek rodzinny ale w środku jest po prostu idealny tak samo jak w Warszawie. Duże pomieszczenia pięknie zdobione. Wchodząc frontowymi drzwiami na wprost było wejście do salonu, gdzie na środku stała duża czarna kanapa. Naprzeciwko siedzenia na ciemnej półeczce stał duży plazmowy telewizor. Po lewej stronie mieściła się jadalnia łącząca się z kuchnią. Mój pokój znajdował się na piętrze na wprost od schodów.  Będąc w swojej małej rezydencji zabrałam szybko czysty ręcznik z szafy i poszłam do łazienki pod prysznic. Uwielbiam ten stan, gdy gorąca woda masuje moje ciało, a ja mam chwilę by pomyśleć spokojnie. Kiedy stojąc już tak 10 minut opanowałam swój umysł uświadomiłam sobie z kim niedawno rozmawiałam. Zaczęłam się niekontrolowanie uśmiechać. Było to dziwne ale prawdziwe. Skończywszy prysznic wytarłam się ręcznikiem i ubrałam w piżamę. Jeszcze raz przemyłam twarz i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki i delikatnie ułożyłam swoje drobne ciało w wygodnym i miękkim łóżku. Poprawiłam głowę w poduszce i zamknęłam swoje oczy. W pokoju panowała kompletna cisza, poczułam jak jedna łza spływa mi po policzku i  wyszeptałam „Dziękuje Lucy, dziękuje…” i zasnęła wtulona w ciepłą już poduszkę…

No heej to znowu ja , tak ja :D Pojawiam się tu z pierwszym rozdziałem i jak myślę spodoba się :)
Bardzo chciałam podziękować za ogromną liczbą komentarzy. Kiedy patrzyłam jak ta liczba rośnie byłam mega szczęśliwa, a co lepsze były to same miłe komentarze. Więc jak to już u mnie bywa proszę o waszą opinie w postaci komentarza. Może być hejt lub coś miłego. Naprawdę nie obrażam się za hejty bo to są lekcje dla mnie. Dobra już nie zanudzam. Jeszcze raz dziękuje i liczę na komentarze 
Natallie :*
PS. Wszystkiego blogi skomentuje jutro albo w tygodniu jakoś :)

piątek, 23 listopada 2012

Prolog...

Na wstępie chcę się z wami przywitać. Mam na imię Natalia i to jest moje 3 opowiadanie ale 1 o 1D.  Wcześniej pisałam fanficki o Harrym Potterze i nadal pisze. Chciałabym aby każdy kto przeczyta moje wypociny zostawił po sobie ślad w postaci komentarza( hejt lub miła opinia). Zależy mi byście pisali swoje sugestie lub co wam się nie podoba to będę to zmieniać. Dziś dodaje prolog i mam nadzieje, że się spodoba. Prosiłabym też o rozsyłanie innym. Myślę, że się spodoba. Dobra już  nie zanudzam i zapraszam do czytania :)
 

                Tego dnia kończyłam 18 lat. Będąc w Londynie od nie całego tygodnia nie znałam nikogo. Byłam całkiem sama. Siedząc w ciemnym i prawie pustym barze wspominałam jak to jeszcze 3 lata temu razem z moją przyjaciółką Lucy planowałyśmy moją huczną 18-stkę. Los jednak pokrzyżował nam plany…
                Kiedy miałam 12 lat zmarł mój tata. Wtedy razem z mamą i dwójką braci wyprowadziłyśmy się do mojej cioci Mai. Jest ona w połowie Brytyjką gdyż jej tata pochodzi z Londynu. Zawsze zazdrościłam jej życia jakie wiodła. Ciągłe podróże, poznawała światowe gwiazdy ale to nic dziwnego gdy wtedy pracowała w wielkiej wytwórni muzycznej, która znajdowała się na terenie Warszawy i Londynu. Myślałam, że jak przeprowadzimy się do Mai wszystko będzie dobrze, a wręcz cudownie jednak myliłam się. Od września zaczęłam chodzić do pobliskiego gimnazjum i od razu znalazły się osoby, które wykorzystywały mnie by być bliżej świata mojej cioci. Każdy chciał poznać kogoś sławnego albo po prostu moją ciocie. Często wmawiano mi, że kłamie i sama jestem nie w porządku chwaląc się z kim mieszkam. Mimo oszczerstw jakie szły w moją stronę pojawiła się osoba w moim życiu, która wszystko zmieniła. Tą osobą była LUCY! Dziewczyna średniego wzrostu o pięknych kasztanowych włosach i dużych brązowych oczach. Poznałam ją w  wytwórni mojej cioci. Co prawda nie była polką ale mówiła świetnie po polsku. Lucy miała przyjść do naszego gimnazjum co mnie ucieszyło. Naprawdę szybko się zaprzyjaźniłyśmy! Dzięki niej poznałam wiele ciekawych rzeczy , łączyło nas dużo rzeczy, była dla mnie jak siostra, której potrzebowałam. Jednak wszystko co dobre kiedyś się skończy i tak było z nami. W czerwcu kiedy miałyśmy kończyć 3 klasę gimnazjum Lucy strasznie źle się czuła, często mdlała i całkowicie straciła apetyt. Razem z jej mamą zwiozłyśmy ją do szpitala. Leżała tak tydzień i nic. Masa badań i lekarstw, i nadal nie wiadomo było co jej jest. Lekarze postanowili zrobić jej tomografię ciała. Po całodniowym wyczekiwaniu przyszedł czas na wyniki. Czytając przez łzy dowiedziałyśmy się najgorszego… Lucy miała raka mózgu. Szok jeden wielki szok. Nie mogłam uwierzyć! Jak to ta drobna dziewczyna pełna życia mogła zachorować tak poważnie.
                Wszyscy myśleli, że to będzie najgorszy czas w życiu moim i Lucy. Mylili się ! Te wakację były najlepsze. Chciałam by poczuła się zdrowo jak normalna nastolatka. Każdy nam mówił, że do źle dla jej zdrowia ale my wiedziałyśmy swoje. Jej walka z chorobą nie trwała zbyt długo tylko zaledwie 3 miesiące lecz…najlepsze 3 miesiące. 
             13 września kończyłam 16 lat. Niestety stan Lucy się pogorszył i musiałyśmy świętować przy jej szpitalnym łóżku. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy wspominając czas naszej przyjaźni. Lucy od roku była zapaloną Drirectioner i szanowałam ją za to mimo, że nie przepadałam za muzyką tych chłopaków. Jednak od tamtego dnia wszystko się zmieniło:
                Razem z Lucy usiadłyśmy na jej łóżku. Tego dnia wyglądała naprawdę pięknie. Była taka naturalna. Cały czas się uśmiechała i patrzyła głęboko w oczy jakby chciała coś powiedzieć. Ubrana była w zieloną sukienkę nie w jakąś szpitalną koszulkę. Ona chciała wyglądać normalnie w tak ważny dzień dla mnie. Późnym wieczorem położyłyśmy się na jej łożku. Ten moment był magiczny. Nie mogłam uwierzyć, że taka piękna dziewczyna zmaga się z potworną chorobą.
- Natalia?
-Tak Lucy?
- Mam coś dla Ciebie- wyjęła malutkie pudełeczko z pod poduszki wręczyła mi do ręki- Wszystkiego najlepszego.
Otwierając pakunek po policzkach leciały mi łzy. W środku znajdowały się dwa pierścionki z napisem BFF( Best friends forever).
- Jeden jest dla mnie drugi dla Ciebie.
- Kochana nie musiałaś…
- Musiałam bo kiedyś odejdę… może nawet nie długo, a chciałbym byś miała coś ode mnie co przypominało Ci o naszej przyjaźni…- wzięła jeden pierścień i nałożyła go na ten sam palec gdzie zakłada się obrączkę, a ja zrobiłam dokładnie to samo- Nat… obiecasz mi coś?
- Tobie wszystko !
- Jeśli spotkasz moich idoli… to obiecasz, że opowiesz im o mnie i dasz moje zdjęcie. Bo ja już nie zdążę…
-  Nie mów tak ! Wszystko się ułoży!
- Obiecasz?
- Lucy!- spojrzała na mnie. Było widać, że jest bardzo słaba
- Ja… obiecuję…
- Na mały paluszek ?- splotłyśmy swoje palce i jedyne co od niej usłyszałam to ciche „dziękuje”. Poczułam jak jej ręka opada na dół. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i zawołałam lekarza. Jednak nic nie dało się zrobić. Umarła tej nocy. W moje urodziny. Jednak otrzymałam najwspanialszy prezent. Dostałam własnego anioła stróża, który pomaga mi w potrzebie…
        Siedziałam sama w barze już 3 godzinę i co chwila po policzkach spływały mi łzy. Nic nie piłam i nie jadłam. Śmierć Lucy nastawiła mnie pozytywnie i sama stałam się fanką One Direction. Było mi tak strasznie przykro, że nikt nie raczył zadzwonić i złożyć mi życzeń. Powoli odpływałam w marzeniach o spokojnym życiu…
- Wolne?- Podniosłam wzrok i ujrzałam tego słodkie blondyna o niebieski oczach. Tak to był Niall Horan z 1D…





Ok to taki prolog. Podoba się ? Chcecie więcej ?? Komentujcie co wam szkodzi !!! Błaaagm o komentarze :) Piszcie swoje TT to was follnę :D