piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 10


„Jestem padnięta!” wykrzyczała w duchu opadając na łóżko w swoim ciemnym już pokoju. Jassie strasznie wymęczyła mnie tymi „zakupami”. Chodziłyśmy tyle godzin, a nic nie kupiłyśmy. Oparłam się na swoich łokciach i spojrzałam w sufit. Był jak zwykle, lekko błękitny z odcieniem szarości. W sumie to co miało by się w nim zmienić? Byłam już wykąpana więc mogłam się położyć spać. Wtuliłam się w poduszkę i okryłam się kołdrą by zasnąć wygodnie, i w cieple.
- Muszę jechać jak najszybciej do domu!- już prawie zasnęłam lecz obudziła mnie wbiegając z krzykiem Jassie- Choroba Jimmy’ego się pogorszyła. Muszę jechać i pomóc mamię- podeszła szybko do mnie i ucałowała mój policzek- Będę za kilka dni… najpóźniej za tydzień- dodała po krótkim namyśle. Wybiegła z pokoju i nawet nie zdążyłam nic powiedzieć.
Tylko co z Jimmy’em? Przecież wszystko było dobrze? No dobra nie będę się martwić na zapas, ale to jednak troszkę dziwne. Wróciłam do poprzedniej czynności, a mianowicie znów próbowałam zasnąć. Nie minęło może pięć minut, a zbudził mnie dźwięk dostarczanej wiadomości w telefonie. Sięgnęłam po czarną komórkę leżącą na nocnym stoliku obok łóżka.  Spojrzałam na ekran i ukazała mi się wiadomość od Nialla.
„Jadę do domu, chłopaki tak samo. Widzimy się niebawem! Mam nadzieje, że nie będziecie się nudzić ? Wracamy za kilka dni : )”
Szybko odpisałam mu, że będziemy się świetnie bawić.
Czyli zostałam sama ? Może i będę się bawić, ale samotnie przed telewizorem.
Po raz już chyba trzeci położyłam się wygodnie. Teraz już mi nikt nie przeszkodzi… prócz moich myśli. Znów mnie wzięło na filozofowanie. Uświadomiłam sobie, że mimo tej znajomości z pięcioma totalnymi idiotami- w dobrym tego słowa znaczeniu, to moje życie jest nudne i monotonne.
 Mogło by się coś dziać. Chcę w końcu poczuć, że żyje! Póki nie poszłam jeszcze na studia, a może?- pomyślałam inaczej- Tak teoretycznie… nie pójdę na nie w ogóle i będę bawić się na całego? Nie, nie i jeszcze raz nie! Studia są ważne. Przecież z tym wiąże się moja przyszłość! Dobrze już chyba starczy tych przemyśleń. Za bardzo kłócę się sama ze sobą.
Ogarnęłam swoje myśli i udało mi się jakoś zasnąć. Nie spałam długo bo obudził mnie dzwonek mojego telefonu. „czy ja kiedykolwiek się wyśpię?” pomyślałam sięgając po komórkę, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam go do ucha
- Tak słucham?- zapytałam grzecznie mimo, że była bardzo wściekła.
- Czy rozmawiam z panią Endeslly Johnson ?
- Tak, a o co chodzi?- zapytałam po chwili ziewając.
- Obawiam się, że nie mam dla Pani złych wieści.
- Przepraszam nie chce być nie miła, ale jest środek nocy- spojrzałam na zegarek by upewnić się czy dobrze mówię. Zegar wskazywał godzinę około drugiej.- czy mogła by Pani przejść do konkretów?- dokończyłam
- Chodzi o Panią Jassie Jackson- nie pozwoliłam jej dokończyć gdyż na imię siostry zaczęłam się denerwować i szybko pytać
- Co z nią? O co chodzi? O czym Pani mówi!?
- Jassie miała wypadek…
- Jak to? To nie możliwe!
Zakręciło mi się w głowie. To było dziwne uczucie… nie widziałam jak mam się zachować. Przecież już raz miałam taką sytuacje. Wtedy było to jak dowiedziałam się o chorobie Lucy. W gardle pojawiła się dziwna gula nie pozwalająca wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Ręce trzęsły mi się przeraźliwie jakby przed chwilą poraził mnie prąd.
-  Co z nią ? – powtórzyłam swoje pytanie.
- Niestety nie mogę udzielić Pani żadnych informacji przez telefon. Prosiłabym o jak najszybszy przyjazd do szpitala.
- Który to szpital? – zapytałam bez wahania.
- Świętego Piotra przy Midlle street.
- Będę jak najszybciej!
Nie słyszałam reakcji bo rozłączyłam się szybko i pobiegłam ubrać się w jakikolwiek dres. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy Jass i zbiegłam na dół. Zakładając buty doszło do mnie, że sama sobie nie poradzę. Bo niby jak mam tam dojechać? Zrezygnowana opadłam na podłogę. Czułam się dziwnie. Nie potrafię nazwać tego uczucia. Czułam, że ją właśnie zawodzę! „Przecież ja jestem jej potrzebna!” krzyczałam w duchu.
Nie minęło może pięć minut, a usłyszałam samochód wjeżdżający na podjazd przed domem. Wyjrzałam za firankę okna i zobaczyłam ciocię! „Dzięki Bogu!” pomyślałam wybiegając z domu.
- Endy? Co ty tu robisz?- spojrzałam w stronę nie wysokiej szatynki o pięknych ciemno zielonych oczach.
- Musimy jechać do szpitala!
- Ale po co? Mów do rzeczy!- krzyknęła cicho, lekko już zdenerwowana. Zdanie „Jass miała wypadek” nie przechodziło mi przez gardło. Coś mnie zatrzymywało. Resztkami sił wymamrotałam.
- Jass m-miała wy-wypadek…
Ciocia opadła cała blada o auto. Momentalnie dłonie jej zaczęły drżeć. To chyba u nas rodzinne.
- Proszę jedźmy już…- błagałam cicho
- Który to szpital?
- Ten na Midlle street…
- To jakieś czterdzieści minut drogi z stąd….- Maia lekko się uspokoiła choć nadal była zdenerwowana.- Wsiadaj, nie mam czasu do stracenia.
We dwie szybko wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy. Całą drogę spędziłyśmy w ogromnej ciszy i błaganiach o dobre wieści.



Witam ponownie :) Na wstępie powiem, że macie prawo być na mnie źli. Dawno nic nie dodawałam, ale musicie zrozumieć, że druga klasa nie jest taka łatwa. Będę szczera i powiem, że przez te wszystkie sprawdziany nie chciało mi się w ogóle nic napisać ! No dobrze ale chyba wrócę do formy. Teraz jestem "chora" więc mam więcej czasu, ale już muszę nadrobić 3 sprawdziany i 2 kartkówki :C Mam nadzieje, że mi wybaczycie? 
 15 komentarzy następny rozdział
Wierzę w was :)
Życzę miłego weekendu :)
Pozdrawiam
Natallie <3

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 9


Przeczytaj informację na dolę. Z góry dziękuje :)

„Niall”
Przestraszyłem się . Endy stała przede mną w okropnym stanie. Jej włosy były mocno poczochrane, jakby ktoś je mocno poszarpał. Oczy miała zaczerwienione i spuchnięte prawdopodobnie od płaczu. Wokół nich rozpływał się tusz do rzęs. Jej koszulka była mokra i poplamiona czarną mazią. Ręce przeraźliwie się jej trzęsły, a cała dygotała zapewne od zimna bo w domu było chłodno. Co tu się stało w ciągu tych kilkunastu minut?
- Endy co Ci się stało ? – postanowiłem zapytać.
- Niall, bo ja…. Ja nie wiem…. To wszystko tak nagle….- nie patrząc na nic podszedłem do niej i mocno ją objąłem.
- Nie wiem co tu się stało, ale wiedz o tym, że już jest dobrze. – najdelikatniej jak mogłem pocieszyłem ją- Ale jeśli mogę to chcę wiedzieć co doprowadziło Cie do takiego stanu?
- Musze iść na chwilę do pokoju, bo…. Nie ważne.
Pobiegła szybko na górę. Nie będę stał tu jak jakaś sierota, nie? Po cichu wspinałem się po schodach i kiedy byłem już na piętrze, kątem oka dostrzegłem jak wchodzi do jednego z pokoi nie zamykając drzwi. Po cichu szedłem krótkim korytarzem, a po chwili stałem już przed tym samym pomieszczeniem, do którego weszła Endy. Może to i dziwne, ale bałem się o nią. Nagle usłyszałem jej lekko załamany głos.
 - Co ja narobiłam? Dlaczego tak się zachowałam? Pewnie sobie pomyślał, że… nie ważne! Nie chcę o tym myśleć.
I skończyła ten smutny monolog, a po chwili było słychać odgłos zbieranego szkła. Po cichu wślizgnąłem się do pokoju i pierwsze co pomyślałem to to, że ktoś tu się włamał. Na podłodze walały się szkła i zdjęcia. Ciuchy były porozrzucane po całym pokoju. Istny chaos! Endy kucała tyłem do drzwi. Podszedłem do niej i usiadłem obok niej.
- Co się stało – zapytałem ponownie. Endy jedynie opadła na kolana patrząc pusto przed siebie. Kiedy patrzyłem w ten jej wzrok przypomniał mi się ten wieczór, w którym ją poznałem. Była tak samo smutna i samotna jak, i teraz.
- Niall ty mnie nie zrozumiesz.- odpowiedziała wstając poczym usiadła na łóżko. Wstałem z podłogi i spocząłem obok niej.
- Spójrz na mnie- dziewczyna posłuchała i zagłębiła się w moje niebieskie tęczówki.- Ja wiem, że w życiu są trudne chwile i każdy ma problemy, ale najważniejsze jest to by próbować z nimi radzić.
Między nami nastała cisza.
- Masz rację.- rzekła po dłuższej chwili- Powinieneś wiedzieć o pewnych rzeczach, bo….  Przyjaźnimy się, tak?
- No pewnie…. Czekaj myślałaś, że nie?- Blondynka spuściła głowę w dół. Już chyba rozumiem. Bała mi się zaufać. Tylko dlaczego?- Endy proszę… zaufaj mi.
- Dobrze... myślę, że będzie lepiej jak poznasz mnie lepiej.- westchnęła głęboko- Wszystko zaczęło się sześć lat temu gdy miałam dwanaście lat…

„Jassie”
Jechaliśmy może 30 minut w ciągłej i miłej ciszy. Czasami dyskretnie na niego spoglądałam, ale zawsze mnie przyłapywał. Więc chyba to nie było takie dyskretne, nie? W końcu stanął samochodem pod moim domem. Wysiedliśmy z auta i wolnym krokiem podeszliśmy pod drzwi mojego domu.
- Dziękuje Ci za ten wieczór- podziękowałam darząc go również ciepłym uśmiechem,
- To ja Ci dziękuje- objął delikatnie moje nadgarstki, przyłożył je do swojego torsu i spojrzał mi czule w oczy. Nagle nasze twarze dzieli centymetry, a ja czułam jago oddech na swoich policzkach różowych już zimna. Wtedy na moich ustach Harry złożył czuły pocałunek. Był on delikatny i krótki jednak ja miałam wrażenie, że trwał on wiecznie. Chłopak lekko się ode mnie odsunął i szepnął mi do ucha
- Dobranoc Jessie…
- Dobranoc Harry- odrzekłam.
Pocałował jeszcze mój policzek i odszedł do samochodu, poczym odjechał i straciłam go, jak i samochód z oczu. Lekko oszołomiona tym co przed chwilą miało miejsce weszłam do domu. Rzuciłam buty i torebkę na szafę w holu i pobiegłam na górę do pokoju Endy. Już miałam krzyknąć kiedy zauważyłam, że Endeslly śpi wtulona w tors Nialla. Dziewczyna do połowy ciała była okryta aksamitną kołdrą w kolorowe puzzle. Blondyn oplatał jej kosmyki włosów wokół swoich palców. Cały ten widok przypominał mi scenę z pięknego filmu.
- O Jass. Wróciłaś już.- chłopak delikatnie podniósł się z łóżka tak by nie obudzić mojej siostry.
- Niall zostań jak chcesz. Nie wiedziałam, że jesteś.
- Nie Jassie musze iść. Powiedz Endy by nie myślała, że ją zostawiłem. Dobra ja lecę pa- posłał mi przyjacielskiego buziaka w policzek, zszedł na dół, a po chwili było słuchać dźwięk zamykających się drzwi. Weszłam głębiej do pokoju i byłam lekko zszokowana wyglądem pokoju. Pomieszczenie wyglądało jakby przeszedł przez nie huragan. Podeszłam bliżej do śpiącej Endy. Miała zapłakane oczy! Co tu się stało? To pytanie nie dawało mi spokoju. Poszłam po sprzęt do sprzątania i po cichu zabrałam się do sprzątania pokoju. Po jakimś czasie pokój wyglądał idealnie tak jakby nigdy nie było tego bałaganu. Poszłam wziąć prysznic poczym położyłam się spać. Jednak nie zasnęłam tak szybko , bo ciągle myślałam o dzisiejszym dniu, o pocałunku. Cały czas czułam to uczucie, te motylki w brzuchu. Zasnęłam bardzo późno.
„ Niall”
Dowiedziałem się bardzo dużo. Endy powiedziała mi, że jej tata zmarł gdy miała dwanaście lat i jak jej życie było, i jest od tamtego zdarzenia. Endy dziękowała wszystkim jej nie przyjaciołom za to, że to właśnie nim znalazła się w Londynie. Endessly to naprawdę mądra i dojrzała dziewczyna, ale także umiejąca się bawić. Jest niesamowita! Kiedy doszedłem już do domu od razu wziąłem prysznic i położyłem się spać.
„ Endy”
Otworzyłam swoje zaspane oczy. Nadal byłam w ubraniach z poprzedniego dnia, a w pokoju panował idealny porządek tak jakby poprzedni wieczór był tylko snem. Wstałam z łóżka wziąć prysznic. Po około 20 minutach wyszłam z  łazienki ubrana i uczesana. Zeszłam na dół zjeść śniadanie, zdziwiło mnie brak obecności Jass w domu. Zjadłam pospiesznie płatki i znów pobiegłam do siebie do pokoju. Wczorajszy wieczór był okropny. Jak mogłam pozwolić by Niall widział jeden z najgorszych momentów mojego życia? No trudno zdarza się. Usiadłam na łóżko i włączyłam swojego laptopa. Odkąd tu przyjechałam nie korzystałam ani z niego ani z Internetu. Zobaczyłam, że mam jest na Skype’ie . Bez żadnego zastanowienia zadzwoniłam do niej. Tak bardzo za nimi tęsknie.
- Hej Na… to znaczy Endy- ku moim oczu na monitorze ukazała się moja mama. Jest ona kobietą o dużych brązowych oczach. Jej włosy sięgają ramion i są w kolorze ciemnego blondu. Moja mama jest niewysoka i bardzo szczupła. Można powiedzieć ideał kobiety-
- Córcia nie wiesz jak mi ciężko jest się przyzwyczaić do tego twojego nowego imienia.
- Wiem. Przecież przez tyle lat byłam dla Ciebie Natalią.
- Och córciu… tak za tobą tęsknię- mojej mamie popłynęły łzy po policzkach.
- Ja za Tobą też.
- No opowiadaj jak Ci się żyję w tym wielkim świecie.
- Tu jest idealnie! Wszystko jest piękne zupełnie inaczej niż w Polsce. Emm… mamo pamiętasz Jassie? Parę dni temu przyjechała i mieszka z nami- zaczęłam żywo opowiadać.
- To cudownie, a jak wy się dogadujecie? Co u Mai?
- Mu z Jass dogadujemy się niesamowicie! Praktycznie tak samo jak z Lucy. Maia wyjechała parę dni temu.
-Bardzo się cieszę, a powiedz mi jak sprawa ze studiami?
- Wszystko jest dobrze. Idę na psychologię. Jutro musze załatwić parę spraw i tylko czekać, aż się semestr zacznie.
- Endy musze kończyć bo Alana trzeba odebrać z treningu.
- No tak zapomniałam, że on i Michał to wielcy piłkarze – zaśmiałyśmy się obie- Kocham Cię mamo…
- Ja Ciebie też… dobrze teraz już lecę. Trzymaj się i zadzwoń jeszcze. Pa
- Pa!
Zamknęłam laptopa. Nie powiedziałam jej o chłopakach bo ona nie toleruje znajomości ze sławnymi osobami. No cóż kiedy się dowie i będzie musiała przecierpieć, ale na razie się o to nie martwię. Postanowiłam zejść na dół by zobaczyć czy Jass już wróciła. Weszłam do kuchni gdzie stała już siostra gotująca obiad.
„ Jassie”
- Hej!- usłyszałam za sobą głos siostry- Co dziś robimy?- zapytała przy czym usiadła przy stoliku obok okna.
- W sumie to możemy wyskoczyć na zakupy. Co ty na to?
- Będzie świetnie!- odkrzyknęłam jak małe dziecko na co Jass zachichotała pod nosem- Co gotujesz?
- Spaghetti. Głodna?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- zaśmiałyśmy się obie, a po paru minutach  zasiadłyśmy do obiadu.


Uff... jestem ! Tak się zasiedziałam w tym swoim nudnym życiu, że  nie zauważyłam tej mojej nieobecności haha Mam nadzieję, że się spodobało? Napiszcie mi o tym :)) Bo kocham czytać wasze komentarze xD Mam ogromną prośbę. Związku z tym, że mam wątpliwość co to czytelników z tt to chcę byście podali mi swoje tt bym mogła informować osoby, które chcą czytać. Bo przecież nie będę mówić o nowych rozdziałach osobom, które tego nie czytają, nieprawdaż? No dobra to tyle proszę haha Dziękuje za ponad 2000 wyświetleń na blogu. To mój sukces bo na poprzednich miałam tylko około 500 przy 10 rozdziałach ! Kocham was jesteście wspaniali <3 Może wspomnę wam o możliwości hejtowania xD Błagam szczere komentarze no ! hahah spadam i nie zanudzam 
Pozdrawiam 
Natallie <3

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 8


„Endy”
 Byłam mega zadowolona. Nie wiedziałam nawet, że ze mnie taka wspaniała stylistka. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś program muzyczny. Właśnie leciała piosenka Eda Sheeran’a „Give me Lve”. Przy niej zawsze wracały wspomnienia. Zamknęłam swoje oczy i odpłynęłam w krainę przeszłości…
    Siedziałam razem z tatą-był wysokim, szczupłym mężczyzną o ciemnych włosach i brązowych oczach. Siedzieliśmy na jednej z pięciu ławek w naszym ulubionym polskim parku. Miałam wtedy siedem lat. Obok nas stał wózek z moim nowonarodzonym braciszkiem, do którego podeszłam i objęłam jego kruchy, a zarazem malutki nadgarstek. Tata podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił
-Natalia jesteś jeszcze malutka, ale obiecaj mi coś…
- Tak tato?
- Kiedyś gdy będziesz dorosła obiecaj, że bez względu na okoliczności staraj się spełniać swoje marzenia tylko pamiętaj o jednym…. Nie zapominaj o najbliższych. Obiecujesz?
- Obiecuję…
Pocałował mnie w czoło i usiadł z powrotem na ławkę…
Otworzyłam oczy i piosenka się skończyła. Dużo osób pewnie by pomyślało, że taka mała dziewczynka nie będzie pamiętać co obiecała i tak zrobi swoje. Tu właśnie się by się zmylili! Byłam bardzo mądrym jak na swój wiek dzieckiem. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Zapomniałam o rodzinie…. Odkąd jestem w Londynie nie zadzwoniłam do nich ani razu. Podniosłam się z kanapy i poszłam na górę do swojego pokoju. Telefon leżał na moim łóżku. Podniosłam go szybko i zauważyłam mam aż trzy połączenia nieodebrane od … zaraz Nialla! Postanowiłam oddzwonić, bo byłoby to nie miło z mojej strony jakby tego nie zrobiła
- Tak?- usłyszałam jego ciepły głos w słuchawce
- Hej Niall! Dzwoniłeś, a ja nie odebrałam bo byłam na dole , przepraszam…. Coś się stało?
- Nie w sumie to nic takiego. Dzwoniłem w sprawie tego kina, pamiętasz?
 -Kurczę zapomniałam!- Uderzyłam się lekko w czoło
- No ok, tak myślałem haha. Wpadłem na pomysł, że może wpadłbym do Ciebie i obejrzelibyśmy coś, ale w domu, co ty na to ?
- Idealnie!
- Będę za 20 minut, pa!
- Pa!
Rozłączyłam się, położyłam się na łóżku i przekręciłam się na lewy bok. Patrząc pusto w dal zobaczyłam zdjęcie, a mianowicie fotografię mojego taty. Wzięłam je do ręki i popatrzyłam w jego oczy. Były puste. Nagle wróciły kolejne  wspomnienia...
   Szpital. Szare ściany. Miałam wtedy jedenaście lat. Pokój  był niewielki i mieścił tylko dwa łóżka. Kiedy się do niego wchodziło  było zimno i sprawiał wrażenie raczej kostnicy niż pokoju szpitalnego. Na łóżkach leżała białoszara pościel, a w całym pomieszczeniu rozprzestrzeniał się dziwny zapach typowy dla szpitali. Leżałam z tatą na łóżku i rozwiązywaliśmy krzyżówki. Był silny, nie wyglądał na chorego. Nagle weszła pielęgniarka i zaczęła przeganiać mnie z łóżka. Szybko stanęłam obok i patrzyłam jak podłącza kroplówkę  tacie i podaje mu leki. Kiedy wyszła tata zwrócił się do mnie, a mi po policzku spłynęły łzy
- Córcia chodź do mnie- Bez słowa podeszłam do niego, położyłam się obok i mocno przytuliłam- Będzie dobrze… .obiecuję…..- przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło. Po moich policzkach płynęły gorzkie łzy….
Otworzyłam oczy i obraz znikł jak bańka mydlana. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Nadal trzymając fotografię w ręce. Spojrzałam na nią i rzekłam
- Będzie dobrze….obiecałeś! I co!?- krzyczałam.-  Nie jest dobrze ! Nigdy nie będzie!- rzuciłam zdjęciem o podłogę. Podbiegłam do komody, gdzie stało więcej zdjęć mojej wesołej i wtedy jeszcze pełnej nadziei rodzinki. Jednym ruchem ręki zrzuciłam całą zawartość, która stała na szafce i po chwili było słychać dźwięk tłukącego się szkła. Nadal mocno płacząc zaczęłam szarpać swoją koszulkę przy czym krzyczałam z wielkim wyrzutem i prośbami o pomoc. Nikt tego nie słyszał. Byłam sama. Mocno upadłam na kolana chowając twarz w dłoniach.  Czułam ogromne wyrzuty sumienia, przez to co teraz zrobiłam. Nie miałam pojęcia co się ze mną stało i ogólnie co się dzieje. Głowa mnie rozbolała, oczy miałam zaczerwienione, a w pokoju panował istny chaos. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie myśląc i nie patrząc jak wyglądam zbiegłam na dół. Przez to, że okropnie zaniosłam się od płaczu nie mogłam wyrównać oddechu. Otworzyłam drzwi.
- M-mój B-boże Niall!- wymamrotałam….

Uff jakoś poszło ! Hahaha kocham Was i dlatego taki krótki <3 Wiem znów nawaliłam mówiąc, że będzie w wcześniej ale nie dałam rady.... za dużo się dzieje ostatnio u mnie w domu. Święta chciałam spędzić spokojnie więc nie pisałam, ale dziś już musiałam coś napisać :) No jak u was? U mnie było skromnie ale rodzinnie :) Teraz rozdziały będą pojawiać się rzadziej (4-6 dni) bo od nowego roku biorę się za naukę, realizowanie marzeń i postanowień :D Następny rozdział postaram się dodać szybko bo ten był krótki :D Dziś są urodziny Jade ! (LM) Kochana sto lat sto lat <3 hahah Ok do zobaczenia :D

12 komentarzy= następny rozdział
Buziaki 
Natallie <3

PS. Wchodźcie na bloga ! Zaczyna się ciekawie :)   http://www.story-all-i-want-is-you.blogspot.com/

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 7

Następnego dnia, a raczej dzisiaj obudziłam się przed południem tak między 11:40,a 12:OO. Podeszłam do szafy i wzięłam pierwszy lepszy dres, bo przecież nie będę paradować w piżamie przed chłopakami. Kolejne parę minut zajęło mi lekkie wyszykowanie się w łazience. Gotowa zeszłam na dół i zobaczyłam samą Jass siedzącą przed TV. Wszystko było posprzątane i poukładane na swoim miejscu
- Hej! Nie śpisz już? Gdzie chłopaki?- każde pytanie wypowiedziałam dość szybko, przeskoczyłam przez kanapę  poczym na niej usiadłam
- Myślałam, że będziesz dłużej spała. Chłopaki już z samego rana poszli.
- To oni wstali?
- Znaczy Harry ich obudził i nie obyło się bez marudzenia. Próbowałam ich parę razy powstrzymać, ale nie dali się namówić na dłuższy pobyt
- To szkoda- zrobiłam smutna minkę poczym z lekką ciekawością zapytałam-  Masz jakieś palny na dziś?
- Tak, idę z Harry…-zawachała się i spojrzała na mnie. Myślę, że chyba wiem o co chodzi- na randkę- dokończyła. Tak ! Wiedziałam!
-  Ej opowiadaj wszystko od początku. Chcę wiedzieć jak to się stało, że Cię zaprosił.
Poprawiłam się na kanapie, a Jass zaczęło wszystko opowiadać. Nie ukrywała swojego podekscytowania i po jakimś czasie chyba sama nie wiedziała oczy mówi. Dowiedziałam się, że jest umówiona na 19 i musi wyglądać pięknie.
- Jass! Chyba czas się tobą zająć!
- Ale jest dopiero pół do pierwszej, mamy tyle czasu.
- Nie marudź tylko jazda na górę wziąć długą kąpiel, a ja w tym czasie poszukam idealnej kreacji na dziś wieczór specjalnie dla Ciebie!
Jass przekręciła oczami i pobiegłyśmy na górę. Ona do łazienki, a ja do jej  szafy. Przeszukałam całą jej zawartość i nic tam takiego nie było. Może i miała parę ładnych rzeczy, ale nie nadawały się na taką okazje. Kiedy straciłam kompletnie nadzieję, że znajdę coś dobrego, wtedy przypomniałam sobie o swojej starej sukience. Wybiegłam szybko z pokoju Jass i rzuciłam się w stronę swojego, a następnie do szafy. Otworzyłam i dokładnie przeszukałam ….Jest!

Wróciłam do pokoju siostry trzymając strój za swoimi plecami. Jassie siedziała na stołku przy swojej toaletce wycierając mokre włosy ręcznikiem
- Co tam masz?- zapytała
- To niespodzianka- odpowiedziałam jej szybko i odłożyłam zawiniętą w torbe sukienkę na łóżko, poczym wróciłam do Jass- Ok. teraz wysuszę i uczeszę Ci włosy, a potem Cię umaluję
- Endy nie musisz…
Nic już nie mówiąc odwróciłam ją tyłem do siebie i zaczęłam rozczesywać jej długie ciemno blond włosy. Po chwili zaczęłam je suszyć. Ciepły strumień powietrza szybko doprowadził jej czuprynę do ładu. Sięgnęłam po lokówkę, która leżała na dolnej półce w toaletce i lekko podkręciłam jej pasma włosów. Na sam koniec umalowałam ją bardzo delikatnie, czyli oczy podkreśliłam czarną kredką i pomalowałam jej rzęsy, a na usta nałożyłam  niewielką ilość pomatki w kolorze jasnej czerwieni. W końcu przyszedł czas na sukienkę. Wręczyłam jej torbę i lekko pchnęłam w stronę łazienki. Usiadłam na  jej łóżku i wyjęłam swój telefon… no tak przecież dziś miałam iść z Niallem do kina! Napisałam mu sms’a, że nie dam rady, ale on może wpaść do mnie około 20. Nie czekałam długo i odpisał, że się zgadza.
- I jak?- Jassie wyszła z łazienki i obróciła się wokół własnej osi
Odjęło mi mowę! Wyglądała cudownie niczym księżniczka z bajek, które oglądałam kiedy miałam 5 lat. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi , zbiegłam szybko by otworzyć
- O! Harry… nareszcie!

„ Harry”
Nie zdążyłem nic powiedzieć , bo Endy natychmiast pociągnęła mnie za rękę w stronę salonu gdzie po chwili stałem już sam, ponieważ blondyna pobiegła na górę. W głowie powtarzałem sobie cały scenariusz jaki zaplanowałem na dzisiejszy wieczór, co mam mówić i robić.
- Gotowy?- usłyszałem za sobą głos Endeslly i natychmiast się odwróciłem. Na schodach ukazała mi się piękna Jassie. Z jej włosów układały się delikatne loki, które mimowolnie opadały na jej chude i smukłe ramiona Ubrana była w śliczną ciemno zieloną sukienkę z czarnymi koronkami i wstawkami po bokach. Była dziewczyną nie za wysoką, ale też nie niską więc byłem pewny, że skusi się na założenie szpilek jednak Jass zdecydowała nałożyć czarne baletki, które dodawały jej uroku i delikatności. Byłem tak w nią wpatrzony, że nie zorientowałem się, że stoi już obok  mnie
- Harry, obudź się- poczułem jej dłoń na moim ramieniu- chyba nie wyglądam aż tak źle?
- Wyglądasz pięknie- na jej ślicznej buźce pojawił się lekki rumieniec. Podałem jej swoją dłoń- Chodźmy już.
Wyszliśmy z jej domu i po chwili byliśmy już przed moim autem. Otworzyłem jej drzwi i sam zaraz wsiadłem. Jadać przez jakieś 20 minut Jass cały czas podziwiała widoki zza okna samochodu, a po jakiś 30 minutach byliśmy już na miejscu. Mianowicie nad jeziorem!
- Jak tu pięknie…- Jassie wyszła z samochodu i swój wzrok skierowała ku wodzie. Na rozprzestrzeniał się zapach drzew, a w głębi lasu było słychać śpiew ptaków. Na wprost od auta było widać jezioro i zachodzące już słońce. W między czasie wyjąłem koc i koszyk piknikowy, a następnie poszedłem z Jass na plaże. Razem przygotowaliśmy piknik i zajadaliśmy przekąski. Przez cały wieczór rozmawialiśmy tak naprawdę o wszystkim. Ta dziewczyna mimo, że na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko u niej idealnie to tak naprawdę nie jest. Jassie żyje 5 lat w rozbitej rodzinie. Jej tata zostawił jej mamę dla kobiety o 10 lat młodszej od niego, która podobno tańczy w klubach nocnych. Zielonooka ma także trójkę braci, dwóch młodszych- Jimmi’ego i Alexa, i jednego starszego- Josha. Jimmy od małego choruje na astmę i cukrzycę. Jassie zawsze musiała zajmować się nim gdy jej tata ich zostawił, bo jej mam wpadła w depresje. Kto by pomyślał, ze tak młoda dziewczyna miała tyle na głowie.  Rozmawialiśmy dobrą godzinę ,a potem postanowiliśmy się udać na spacer w świetle tych drobnych gwiazd na niebie, a po wszystkim postanowiliśmy wrócić już do domu.



Witam wszystkich ponownie! Kurczę mam nadzieję, że sie podoba rozdział ? Dziś robiłam porządki w swoim pokoju i jestem wyczerpana. Dawno nic nie dodawałam bo jak już wspomniałam we wcześniejszym poście miałam karę xD Nie, nie byłam nie grzeczna :) Ok tak krótko(chyba) dzisiaj, ale jutro już następny i przewiduję też rozdział w niedziele + zaśpiewam wam jakąś świąteczną piosenkę i wam ją tu pokaże hahah jestem szalona :) Ok to tyle z mojej strony jak na razie :D

10 komentarzy i dam rozdział następny :)
Wybaczcie chcę widzieć jakiś rezultat mojej ciężkiej pracy, ale wiem, że dacie radę 
Pozdrawiam 
Natallie <3

czwartek, 13 grudnia 2012

WAŻNE! WAŻNE! WAŻNE!

Moi kochani dziś pojawiam się ze smutną wiadomością! Nie pisałam dawno, a powodem tego była zwykła kara, która nadal trwa i będzie trwać do wtorku(18.12) Więc wybaczcie mi tą nie obecność i mam nadzieje, że nie przestaniecie czytać mojego bloga
Własnie pisząc do was tą wiadomość łamię zakaz i dużo nie będę tu pisać. Chciałabym abyście w komentarzach napisali czy będziecie dalej to czytać, dacie mi jakieś propozycje lub co chcecie wprowadzić do historii u być może to wykorzystam. Tak więc to tyle z mojej strony :)
Całuje i pozdrawiam
Natallie<3

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 6


      Miałam łzy w oczach . Tak drobne słowa, a sprawiły tyle radości i szczęścia! Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, bo zawsze są dobre i złe strony i to znane wszystkim „ale”. W tej „sytuacji” lepszą stroną było to, że zostałam zauważone przez takiego chłopaka jak Styles. Taka zwykła dziewczyna, która przyjechała do cioci poznaje sławnego chłopaka, a on prosi ją o randkę! Jednak ja w tym sławnym chłopaku widziałam normalnego nastolatka cieszącego się życiem i spełniającego swoje marzenia. Świadomość, że przez to jedno spotkanie mogę przez chwilę poczuć się jak prawdziwa księżniczka sprawiała lekki dreszcz no, ale przecież jest ta zła strona i to okropne ale! Właśnie, mogę się poczuć ale tylko przez chwilę , TYLKO! I co dalej? Będę potem płakać nocami i dostawać wiadomości jak bardzo go skrzywdziłam?
- Jassie to jak ?- Harry wyrwał mnie z tych okropnych myśli
- Nie wiem co powiedzieć…
- Zgódź się.- Czy on naprawdę myśli że to takie łatwe?
- Znasz mnie od dwóch dni nie uważasz, że to trochę za wcześnie ?
- Jass wysłuchaj mnie- Chłopak objął mój kruchy nadgarstek i spojrzał w głęboko w oczy- Co z tego ile się znamy? Cieszę się, że Cię poznałem, a dzisiejszy spacer udowodnił to co o tobie myślałem. Od samego początku wydawałaś się wyjątkowa i nadzwyczajna po prostu inna niż wszystkie, a dziś udowodniłaś to i pragnę spędzać z Tobą każda wolną chwilę…- Łzy ponownie napłynęły mi do oczu, nogi lekko ugięły. Nie wiedziałam co powiedzieć i nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Tyle słów na raz ! Za dużo się wydarzyło w ciągu tych 15 minut i nagle zapominałam o złych stronach i zbędnych „ale”. Przed oczami ukazał mi się Harry trzymający mnie za rękę i prowadzący w stronę rzeki… Powróciły marzenia sprzed półtora roku kiedy moim priorytetem było ich poznać i zamienić parę słów, a teraz? Teraz stoję naprzeciwko jednego z nich, który trzyma moja dłoń i prosi o randkę! Marzenia chyba się jednak spełniają
- Dobra niech Ci będzie
- To znaczy, że się zgadzasz?- w jego oczach pojawił się wyraz szczęścia
- Na to wychodzi- uśmiechnęłam się delikatnie, a Harry podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie protestowałam tylko wtuliłam się w jego tors, zamknęłam oczy i nagle poczułam jak ktoś nas rozdziela. Ktoś-znaczy Louis!
-No, gołąbeczki! Zbieram się.
- Lou od kiedy mówisz gołąbeczki do kogoś innego niż do Kevina?
- Nie mieszaj w to Kevina HAROLDZIE!
Słysząc to podkreślenie na końcu z całą piątką oprócz Lou wybuchnęłam śmiechem przez co parę ludzi aż się za nami obejrzało. Ruszyliśmy w stronę czarnego samochodu Liam’a, zapokowaliśmy zakupy do bagażnika i w świetnym humorze wróciliśmy do domu
*15minut później*
Obładowani torbami weszliśmy do środka. Zdziwiła nas cisza panująca w domu. Wchodząc do salonu spodziewałam się wygłupiających Endy i Niall’a lecz… siedzieli w ciszy i rozmawiali. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli naszego przybycia.
-Wróciliśmy!- krzyknęłam jak najgłośniej na co Endy zerwała się z łóżka i podbiegła pomóc nam z siatkami, które po chwili znalazły się  w kuchni dzięki naszej pomocy
- No dobra chłopcy- Endy zwróciła się do bandy podchodząc do drzwi od pomieszczenia lekko je uchylając- Wy idźcie poszukać jakiegoś filmu, a my się zajmiemy całą resztą
Chłopcy po cichu… zaraz co ja gadam!? Oni z hukiem wybiegli z kuchni i rzucili się na półkę z filmami
- Dzieci…- skomentowałam cicho i zaczęłam wypakowywać zakupy z siatek. Była krótka cisza miedzy nami, ale jak zwykle Endy ja kończyła
- Po co nam tyle słodyczy!- prawie krzyknęła gdy ujrzała zawartość jednej z torebek, a było ich chyba z pięć!
- No wiesz jak to Zayn powiedział „długa noc przed nami”- Endy zaczęła się śmiać i ja zrobiłam to samo.  Obydwie zaczęłyśmy szykować wszystkie rzeczy typu: żelki , ciasteczka, przeróżne chipsy i zrobiłyśmy też kanapki. W między czasie nie obyło się bez krzyków i śmiechów sławnych panów.
Podeszłam do jednej z toreb gdzie rzekomo miały znajdować się napoje, a co ja tam znalazłam? Alkochol! No wkurzyłam się!
- Chłopcy!- krzyknęłam jak najgłośniej i po chwili rozbawiona piątka stanęła w drzwiach- Kto to kupił?- zapytałam lekko zdenerwowana pokazując na torebkę
- No wiesz Jass pomyśleliśmy, że co to za noc bez odrobiny alkoholu.- Zayn uśmiechną się głupkowato ale nie zwróciłam na to uwagi tylko kończyłam swoją myśl
- Mogliście chociaż zapytać! Ja nie pije i Endy tez. Jak my się będziemy czuć? Jak dwa pięciolatki!?
- No dobrze przepraszamy- razem z siostra usłyszałyśmy chórek przeprosin
- No dobra skro tak ładnie przeprosiliście to pozwolimy wam na 1 czy 2- chłopcy zaczęli przybijać piątki,a Lou? Louis staną na środku i głośno rzekł
- Mówiłem, że ulegną? Całować stópki waszemu przepowiadaczowi przyszłości!-  Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, a chłopcy pobiegli ponowienie do salonu i rzucili się w kanapę. Razem z Endy zanosiłyśmy po kolei wszystkie rzeczy do salonu na stół przed fotelem obok telewizora. Kiedy skończyłyśmy usiadłyśmy na podłodze-było nam tak wygodniej.
- To co oglądamy?
- Horror!- krzyknęli razem co zdarza im się często jak zauważyłam
- Dobra niech wam będzie, ale który?
Chłopcy podali mi płytę najwidoczniej zdążyli wybrać. Nie znałam tego filmu więc jedynie mógł okazać się ciekawy lub po prostu nudny. Włączyłam film na DVD i zaczęliśmy go oglądać. I tak przez całą noc na zmianę horror i komedie. Bawiliśmy się cudownie! Około 3 Zayn i Liam zasnęli na kanapie, a po nich Louis, Harry i Niall. Wyglądali tak niewinnie  jak aniołki normalnie! Razem z Endy poszłyśmy do siebie. Ona do swojego pokoju ja do siebie, gdzie próbowałam zasnąć. Myśl o jutrzejszej randce… zaraz! Przecież dziś mamy się dogadać co, jak i kiedy. Leżałam chyba godzinę,  a za oknem robiło się już coraz widniej. Wstałam i podeszłam do szafy po ciuchy, w które zaraz się przebrałam. Zeszłam na dół do kuchni po drodze zahaczając salon. Chłopcy spali tak słodko, że starałam się ich nie obudzić. Zaparzyłam sobie kawy , usiadłam przy stoliku i zaczęłam czytać gazetę. Było to zwykłe czasopismo bo nie lubiłam tych plotkarskich. Nagle do kuchni wszedł zaspany Harry i pierwsze co pomyślałam, że go obudziłam
- Hej- uśmiechną się delikatnie pokazując swój słynny dołeczek- Czemu nie śpisz?
- Nie mogłam zasnąć i tak jakoś wyszło, a ty?
- Wyspałem się już
- Chcesz coś zjeść, a może napić?- lekko podniosłam się z krzesła
- Ty siedź ja sobie poradzę
- Ty jesteś u mnie w domu i powinnam się tobą zająć
-Naprawdę nie musisz. Starczy mi kawa, nie jestem głodny- podszedł do zlewu, wziął czysty kubek i nalał sobie trochę ciemnego napoju poczym usiadł obok mnie- Co czytasz?
- W sumie to nic takiego, coś co się pod rękę podwinie
- Mam nadziej, że twoja opowiedz jest nadal aktualna- uniósł jedna brew biorąc łyk kawy
- Pewnie, tylko gdzie chcesz iść?
- To zostaw mi – uśmiechnął się mocniej- Bądź gotowa tak około 19, okej?
- Nie ma sprawy-spojrzałam odruchowo na zegarek, wybiła właśnie godzina 8. Harry wstał od stołu i kierował się ku wyjściu z kuchni- Gdzie idziesz?
- Idę obudzić tych gamoni. Ile to można spać?
Nie zdążyłam już nic powiedzieć bo znikł za drzwiami i po chwili było słychać krzyki i marudzenie chłopaków. Weszłam do salonu i zobaczyłam zaspanych „aniołków”, którzy nie wyglądali już tak niewinnie jak w nocy. Po mału zbierali się do wyjścia i parę razy próbował ich zatrzymać lecz bezskutecznie. Około 9 wyszli z domu. Wyszłam przed drzwi frontowe by się z nimi pożegnać. Endy jeszcze spała więc jej nie budziliśmy. Przytuliłam się po  kolei do każdego na pożegnanie. Na końcu podszedł do mnie Hazza. Mocno przytulił, wyszeptał mi do ucha „do wieczora” , dał buziaka w policzek i odjechali do siebie. Ja wróciłam do środka i czekałam na siostrę.


No jestem z rozdziałem namber 6 :D Myślę, że się spodoba? Liczę na wasze komentarze bo są dla mnie bardzo ważne :) Jutro już poniedziałek-szkoda :C Może postaram się dodać coś we wtorek :) ale to się jeszcze zobaczy. Co do tych przerw myślę, że nie będę one dłuższe nić 3-4 dni :D Już nie długo święta i urodziny Lou co wiążę się z urodzinowym spamem  :D Dobra już nie zanudzam i czekam na wasze komentarze 
Pozdrawiam 
Natallie <3

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 5


             *Jassie*
- O hej! Dawno przyszliście?- zapytałam siadając obok Endy, a Harry naprzeciwko Zayn’a i Niall’a
- Nie wiem , może jakieś 30-40 minut temu- odpowiedział Liam wstając od stołu z pustym już talerzem. Endy widząc to podbiegła do chłopaka i zabrała mu naczynie z rąk. To samo zrobiła z reszta pustych talerzy na stole i poszła do kuchni gdzie za chwile było słychać, że robi „porządki”. Niall po cichu wstał od stołu i poszedł do Endy. Czyżby coś planował? Spojrzałam na chłopaków i zapytałam
- To co dziś robimy?
- Noc filmowa- krzyknęli chórem, a ja delikatnie się uśmiechnęłam i przytknęłam.
-  To jedziemy do sklepu!- Harry wstał od stołu i kierował się ku wyjściu, jednak zatrzymałam go pytaniem
- Harry ale po co ?
- Chyba trzeba coś kupić , nie?
- No ok jak chcesz- posłałam mu delikatny uśmiech. Chłopaki szybko wyszli z domu i usiedli w aucie. Ale chwila! A Endy i Niall- Harry! Czekaj !- wyszłam z przedpokoju na dwór i podbiegłam do chłopaka
- Tak Jass?
- A co z Endy i Niallem?
- Oj Jassie, Jassie. Zostawimy ich samych, pogadają no wiesz? Chodź jedziemy.
Dołączyłam razem z Hazzą do reszty i pojechaliśmy do marketu

*Endy*
Krzątałam się po kuchni, a Niall siedział przy stoliku przeglądając jakieś gazety
- Ej co ty taki przybity jesteś?- zapytałam blondyna odstawiając czysty talerz do szafki
- Ja? Skąd tylko…
- Tylko co?
- Brak mi ostatnio rozrywki takiej dobrej rozrywki.
- To może, jakbyś chciał…może wyskoczymy gdzieś jutro do kina , gdziekolwiek?
- A chciałabyś?
-  No pewnie bo tak szczerze mi tez rozrywek brakuje- zaśmialiśmy się razem
- No ok, to może kino?
-  Jasne…. Ej, nie uważasz, ze jakoś tak za cicho jest?
Wybiegliśmy z kuchni do salonu, który okazał się pusty. „No świetnie! Gdzie ich wywiało?”
- Czekaj zadzwonię do Jass
Wyjęłam telefon ze swojej tylniej kieszeni i wykręciłam numer do siostry. Jeden sygnał…drugi….trzeci….i jest !
- hej Jass gdzie jesteście?
- Oo Endy! My? My jesteśmy w sklepie!
- Po co? Co wy żeście wymyślili ??
- Chłopaki zaproponowali noc filmową i trzeba cos kupić.
- O to świetnie! To my czekamy
Nie usłyszałam pożegnania bo od razu się rozłączyła. Usiadłam na kanapie przed telewizorem. Niall spoczął na fotelu z pilotem w ręku i przeglądał programy. Co jakiś czas zerkałam w jego stronę , ale on zawsze to zauważał co powodowało u mnie delikatny rumieniec na policzkach. Nie miałam pojęcia czemu ale blondyn miał coś w sobie, że miało się go ochotę przytulić zawsze wtedy gdy się na niego patrzyło. Spojrzałam jeszcze raz w jego stronę i zauważyłam znudzenie na twarzy. „O nie ! Ze mną nie ma nudy” pomyślałam i wzięłam swoją poduszkę, którą miałam pod głową i rzuciłam mu …. w twarz.  Niall szybko wstał z fotela i krzyknął coś w stylu „Pożałujesz” i zaczął mnie łaskotać. Nie wytrzymywałam ze śmiechu i śmiałam się tak głośno, że sąsiedzi musieli mnie słyszeć. No dobra może nie aż tak głośno no, ale nie zbyt cicho. Próbowałam uciec jednak jest on ode mnie silniejszy i nie dawałam rady. Prosiłam wręcz błagałam by przestał, a on jedynie puszczał na 3 sekundy i znów „mścił” się na mnie. Kiedy skończył usiadłam na łóżku i nie mogłam zamknąć buzi bo dostałam tzw.  ściskoszczęki. Ze śmiechu spadłam z łóżka i nie mogłam się podnieść. Blondyn spojrzał na mnie i rzekł
- Teraz sobie poleżysz, bo zasłużyłaś na karę moja droga!
- Jak śmiesz nie podnieść władcy tego domu!- powiedziałam nadal się śmiejąc. Niall wybuchnął tak potężnym śmiechem, że przez dłuższy czas nie mógł się uspokoić. Chyba dostał tzw. Głupawki.

*Jassie*
- Na pewno to wszystko-spytałam spoglądając w koszyk pełen….zaraz! Słodyczy!- Chłopcy , nie za dużo tego?
- No wiesz Jass… jest nas siedmioro i długa noc przed nami- odpowiedział Zayn wrzucając jeszcze jedną paczkę chipsów do koszyka. Gdzieś na końcu alejki Lou razem z Harrym robili sobie zdjęcia z fanami, a Liam poszedł po napoje. Razem z mulatem szłam w stronę kas. Z lekką nie pewnością postanowiłam spytać go o coś
- Emm…  Zayn?
- Tak?- spojrzał na mnie
- Wiesz nie chcę byś pomyślał, że was wykorzystuje czy coś, ale mam jedno pytanie.
- No wal śmiało!- uśmiechnął się „zabójczo”
- Bo wiesz…dało by radę byśmy razem z Endy poznały dziewczyny z Little Mix?
- Pewnie ! Nawet o tym myślałem, że mogłybyście je poznać.
- Naprawdę! Jejku , dziękuje- uśmiechnęła się szeroko, a Zayn odwzajemnił ten gest. Stanęliśmy przy kasie i czekaliśmy na resztę. Nie trwało to zbyt długo bo po jakiś 2 minutach z jednej alejki wyszli Louis i Harry. Po jakiejś minucie doszedł Li z paczką, a raczej paką napoi!
- Chłopcy? Nie za dużo tego ?- spytałam już chyba trzeci raz
- Wiesz co Jass mam pomysł- Lou podszedł do mnie objął mnie i Harry’ego i dokończył swoją myśl zwracając się do loczka- Harry weź tą panią- tu wskazał na mnie- I wyjdź przed sklep, pozwólcie nam pracować
Zaczęłam się śmiać! Pracować? Niby co oni mają na myśli? Harry spojrzał na mnie i kiwnął głową. Wyszliśmy przed sklep i stanęliśmy gdzieś w kącie.
-  Jassie ma teraz wolne więc co ty na to by wyjść jutro razem we dwoje?- Harry podszedł bliżej mnie i spojrzał w moje oczy. W tym momencie jego oczęta wydawały mi się piękniejsze.
- Zależy co masz na myśli- uśmiechnęłam się i zgarnęłam włosy za ucho
- No wiesz na dzisiejszym spacerze było cudownie. Dawno nie spotkałem tak wyjątkowej osoby. Wiec pomyślałem, czy może nie chciałabyś tego powtórzyć ale w formie… randki 


Na wstępie chcę przeprosić za tak długą nie obecność i za krótki rozdział. Miałam w tym tygodniu sporo sprawdzianów i wiele nauki. Jak zawsze proszę was o komentarze i dziś się nie rozpisuje bo muszę wyjść :) Pozdrawiam 
Natallie <3